"Nie jestem za karaniem, ale to, że pilot nie ponosi odpowiedzialności karnej, nie oznacza, że nie popełnił błędów i nie przyczynił się do wypadku. Robienie z niego bohatera jest błędem" - powiedział Hypki we wtorek PAP.

Dodał, że błędami dowódcy załogi śmigłowca było niezapoznanie się z prognozą pogody i niewłączenie ogrzewania wlotów silnika mimo niskiej temperatury i dużej wilgotności.

Reklama

Według Hypkiego, kiedy silniki wskutek oblodzenia się wyłączyły, pilot miał minimalny wpływ na to, co się stanie z ciężkim śmigłowcem opadającym z małej wysokości.

"Mieli mnóstwo szczęścia, że nikt nie zginął, i że rozbity śmigłowiec się nie zapalił. To przypadek, trudno mówić o mistrzostwie czy bohaterstwie" - uważa Hypki.

Jego zdaniem "ten wypadek był początkiem serii związanej z nieprzestrzeganiem procedur, a w lotnictwie procedury zastępują doświadczenie wielu innych, którym się nie udało".

Reklama