W trwającym od lutego zeszłego roku procesie Bogucki (zgadza się na podawanie nazwiska) jest oskarżony o obserwowanie miejsca zabójstwa Papały i bezskuteczne nakłanianie w 1998 r. za 30 tys. dolarów gangstera Zbigniewa G. do zabicia b. szefa policji. "Słowikowi" prokuratura zarzuciła nakłanianie za 40 tys. dolarów płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego (w zeszłym roku odebrał sobie życie w areszcie) do zabójstwa Papały. Oskarżonym grozi dożywocie, nie przyznają się do winy.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi wciąż prowadzi śledztwo dotyczące udziału w zbrodni polonijnego biznesmena Edwarda Mazura, o ekstradycję którego Polska zwracała się już wcześniej do USA. Amerykański sąd odmówił ekstradycji wskazując, że polskie dowody są niewiarygodne - łódzka prokuratura szuka więc nowych.
Te fakty są podstawą wniosków obrońców Boguckiego i "Słowika", aby zawiesić ich proces do czasu rozstrzygnięć łódzkiej prokuratury, albo zwrócić prokuraturze toczącą się sprawę w celu "poszukiwania dowodów". "Nie oszukujmy się, łódzkie śledztwo i nasz proces dotyczy tej samej materii" - mówiła broniąca Boguckiego mec. Marta Smołka prezentując wniosek o zawieszenie postępowania. Mec. Jerzy Milej, obrońca "Słowika", uważa, że w celu ustalenia prawdy obie sprawy należy połączyć w jedną i dokonywać wspólnych ustaleń.
Prok. Jerzy Mierzewski wypowie się w sprawie tych wniosków w przyszłym tygodniu i wtedy też sąd podejmie decyzję.
W środę prowadzący proces sędzia Paweł Dobosz odczytał tylko informację z łódzkiej prokuratury, która zgadza się jedynie na to, aby prokurator zapoznał się z aktami ich śledztwa dotyczącego Mazura. Nie zgadza się natomiast na wezwanie do warszawskiego sądu ich świadka koronnego - Piotra K. pseud. Broda, który twierdzi, iż wykonawcami egzekucji na szefie polskiej policji mieli być płatni zabójcy - Rosjanin i Białorusin. To nowe wiadomości w tej sprawie.
Wobec takiego stanowiska łódzkiej prokuratury zaprotestowali nie tylko obrońcy Boguckiego i "Słowika", ale też prokurator Mierzewski. "Nie widzę powodów, dla których sąd nie mógłby wezwać świadka K., który nie jest dla nas żadnym świadkiem koronnym, lecz zwykłym świadkiem" - powiedział.
W środę sąd przesłuchał kolejny raz w tej sprawie Małgorzatę W., oficera Komendy Głównej Policji prowadzącą sprawę śmierci Papały. Wielokrotnie przesłuchiwała ona Zirajewskiego, wyznał jej w pewnym momencie, że czuje się zagrożony z powodu obciążających zeznań jakie złożył.
Wówczas - jak powiedziała Małgorzata W. - Zirajewski dla swej ochrony postanowił rozpowiadać wśród współwięźniów i strażników więziennych, że to, co zeznał jest "wyssane z palca". Taka też informacja dotarła do niej od szefa ochrony gdańskiego aresztu, w którym Zirajewski przebywał. "Przestępcy często wymyślają takie +legendy+, aby jakoś uwiarygodnić swoje kontakty z policją" - dodała.
Małgorzata W. przesłuchiwała też wdowę po generale - Małgorzatę Papałę, która rozpoznała Boguckiego jako osobę obecną w pobliżu miejsca zbrodni, gdy pokazano go jej przez lustro weneckie. Prawidłowość tego rozpoznania ma znaczenie w prowadzonym procesie, bo wdowa nie rozpoznała Boguckiego na pokazanych jej wcześniej zdjęciach, więc obrońcy i sąd mieli wiele pytań do świadka na ten temat.
"To rozpoznanie było bardzo sugestywne, bo z wcześniejszych przesłuchań miałam wrażenie, że pani Małgorzata Papała nie jest skora do pomawiania kogokolwiek. Ale gdy stanęła po drugiej stronie lustra i pokazano jej kilka osób - w tym Boguckiego - ona się najpierw zaczęła trząść, a potem bez wahania na niego wskazała. Mówiła, że rozpoznaje go po charakterystycznym spojrzeniu" - relacjonowała świadek.