Miller - b. premier i szef MSWiA, który podkreśla, że z Papałą łączyły go więzi przyjaźni - zeznawał w czwartek jako świadek w procesie dwóch gangsterów - Ryszarda Boguckiego (zgadza się na ujawnianie danych) i Andrzeja Z. "Słowika", oskarżonych o udział w zabójstwie w 1998 r. b. szefa policji.
"Chciałbym dożyć chwili, gdy okaże się, kto zlecił tę zbrodnię i sąd wymierzy wyrok mordercom" - powiedział Miller przed sądem. Zapewnił zarazem, że nigdy nie próbował wpływać na bieg tej sprawy.
O wezwanie Millera do sądu wnosili obrońcy oskarżonych - prokuratura chciała, by jego zeznania ze śledztwa - jako niewymagające uzupełnienia i marginalne dla sprawy - odczytać na procesie. Adwokaci chcieli natomiast skonfrontować Millera ze słowami Zirajewskiego, by w ten sposób wykazać, że ten główny świadek oskarżenia mając tak samo nikłe podstawy do obciążania ich klientów odpowiedzialnością za tę zbrodnię, obciążał też inne osoby - a organa ścigania nie stawiają im zarzutów. Pod koniec 2009 r. Zirajewski popełnił samobójstwo w trójmiejskim areszcie.
Proces trwa od lutego ub.r. Bogucki jest oskarżony o obserwowanie miejsca zabójstwa Papały i bezskuteczne nakłanianie w 1998 r. za 30 tys. dolarów gangstera Zbigniewa G. do zabicia Papały. "Słowikowi" zarzucono nakłanianie za 40 tys. dolarów płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego do zabójstwa Papały. Oskarżonym grozi dożywocie, nie przyznają się do winy. Prokuratura Okręgowa w Łodzi wciąż prowadzi śledztwo dotyczące udziału w zbrodni polonijnego biznesmena Edwarda Mazura, o ekstradycję którego Polska zwracała się do USA. Amerykański sąd odmówił ekstradycji wskazując, że polskie dowody są niewiarygodne - łódzka prokuratura szuka więc nowych.
O Millerze Zirajewski zeznawał w październiku 2007 r., gdy stwierdził m.in., że w 1997 r. jako człowiek "Nikosia" (zastrzelony w kwietniu 1998 r. w Gdyni) uczestniczył w spotkaniu u konsula honorowego Grecji, na którym był też Miller, Mazur oraz "Rysiek Fanchini" (uznawany za międzynarodowego mafijnego bossa, obecnie miał pójść na współpracę z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości). "Mowa była, że najpierw ma być zabity Papała, potem sędzia Barbara Piwnik i Ryszard Krauze (...) Zabicie Papały miało być sprawdzianem, czy moja grupa może wykonywać takie zadania" - twierdził Zirajewski.
"Zdecydowanie zaprzeczam takim faktom" - oświadczył w czwartek Miller. Jak powiedział, nie był na takim spotkaniu ani nie znał nikogo z tej grupy oprócz Mazura, który został mu przedstawiony kilka lat wcześniej, kiedy jako minister w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza był w Chicago i miał spotkanie w Kongresie Polonii Amerykańskiej.
W czwartek przed sądem zeznawała też biegła psycholog, która na potrzeby prokuratury oceniała zeznania Zirajewskiego. Uznała je za "dziwne" i "niespełniające kryteriów wiarygodności". Przypomniała, że Zirajewski miał skłonność do bycia nieszczerym oraz do manipulacji. "Największe wątpliwości miałam oceniając źródła jego wiedzy. W niektórych zdarzeniach na pewno brał udział, ale co do innych - jego opowieści mogły powstać z zasłyszanych fragmentów, które sobie potem ułożył" - oceniła.
Pytana przez prok. Katarzynę Szeską - przyznała, że do oceny zeznań Zirajewskiego użyła metody stosowanej przy zeznaniach molestowanych dzieci. Za najbardziej wiarygodne uznaje się w niej pierwsze cztery zeznania (protokołów z przesłuchań Zirajewskiego jest 22). Wyjaśniła, że metoda polega na poszukiwaniu prawdziwych elementów w zeznaniach, a nie na wskazywaniu elementów nieprawdziwych.
"A czy przy zastosowaniu innej metody możliwa byłaby inna ocena?" - dociekała prokurator. "Teoretycznie jest możliwe wydanie przez dwóch niezależnych od siebie sędziów dwóch różnych wyroków" - brzmiała odpowiedź. Ostatecznie biegła stwierdziła, że "nie wyklucza, iż zeznania Zirajewskiego mogą być prawdziwe", ale wstrzymała się od kategorycznej oceny.