Sławomir Skrzypek zginął 10 kwietnia ub.r. w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem. W maju sąd zawiesił proces z mocy prawa. Wdowa po prezesie NBP zdecydowała o jego kontynuowaniu i występuje w imieniu zmarłego męża. Dorota Skrzypek nie stawiła się w piątek w sądzie.
Sławomir Skrzypek w ramach prywatnego aktu oskarżenia zarzucił ekonomiście, że w felietonie zanegował wykształcenie prezesa NBP i podważał jego kompetencje.
W felietonie w 2007 r. Winiecki napisał, że Skrzypek nie ma żadnych kompetencji do sprawowania funkcji NBP: nie zna ekonomii i języków. Z felietonu wynikało też, że Skrzypek nie ma dyplomu MBA Uniwersytetu Wisconsin-La Crosse w USA, a jedynie przeszedł tam szkolenie dla pracowników administracji publicznej.
Zanim oskarżony rozpoczął składanie wyjaśnień, powiedział, że podczas procesu będzie krytycznie wypowiadał się o osobie nieżyjącej. "Sam fakt tego wypadku nie może mnie jako strony i to strony oskarżonej pozbawić prawa do obrony w tym procesie. To wszystko, co powiem, będzie siłą rzeczy elementem krytycznej oceny osoby, której już nie ma" - powiedział prof. Winiecki.
Przypomniał, że jest nie tylko ekonomistą, ale także publicystą, który w swoich artykułach i felietonach krytykuje wiele osób, "które nie dostają do pełnionych funkcji".
Przed sądem w piątek powiedział, że przeprowadził kwerendę materiałów archiwalnych ws. wykształcenia Skrzypka i na tej podstawie stwierdził, że b. prezes NBP nie mógł się posługiwać dyplomem "magistra nauk ekonomicznych SGH, a co do dyplomu uniwersytetu Georgetown to przedstawione sądowi świadectwo okazało się być świadectwem ukończenia kursów dla pracowników administracji publicznej z zagranicy".
NBP na początku procesu, w sierpniu 2008 r., na swojej stronie internetowej podał, że prezes Skrzypek był absolwentem Politechniki Śląskiej w Gliwicach i w drodze nostryfikacji dyplomu Uniwersytetu Wisconsin-La Crosse, magistrem nauk ekonomicznych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Posiadał dyplom ukończenia studiów MBA Uniwersytetu Wisconsin-La Crosse, z rozszerzonym programem w zakresie finansów oraz dyplom Business Management Uniwersytetu Georgetown.
Winiecki podtrzymał też swoją opinię o braku kompetencji b. prezesa NBP. "Określiłem je jako zdecydowanie niedostateczne. Przedstawiłem sądowi zebrane przez siebie materiały dotyczące oceny prezesa Skrzypka na stanowisku prezesa NBP. Ta lista była dosyć długa - od filmów pokazujących skróty wystąpienia prezesa w Sejmie po opinie wybitnych fachowców" - powiedział Winiecki.
Odnosząc się do zarzutu braku znajomości języków obcych u b. prezesa NBP, Winiecki powiedział, "że wiedział o tym od innych, iż prezes kaleczy język angielski, a sam raz słyszał, jak odczytywał on swoje stanowisko z kartki".
Sąd odczytał zeznania Skrzypka z pierwszego procesu w tej sprawie. "Jestem obiektem nagonki ze strony oskarżonego, a podważanie kompetencji prezesa NBP utrudnia działanie NBP w sytuacji spowolnienia gospodarczego kraju" - zeznał w 2008 r. Skrzypek. Zeznał też, że w felietonie oskarżonego było wiele błędów, że nie był na liście absolwentów Uniwersytetu Wisconsin-La Crosse, bo nie wyraził zgody na publikowanie swojego nazwiska i że w USA studiował przez 18 miesięcy, a nie jak było napisane w felietonie - "tylko kilka".
Prezes NBP w zeznaniach z 2008 r. zwrócił też uwagę, że wbrew temu, co napisał oskarżony, nie był kandydatem na stanowisko prezesa PKO BP.
Do tego twierdzenia m.in ustosunkował się w piątek oskarżony. "Sławomir Skrzypek mówił, że nie był kandydatem na prezesa. Według mediów jego kandydatura na prezesa PKO BP została odrzucona w trybie nieformalnym przez Komisję Nadzoru Finansowego. Tego typu sprawy załatwia się po cichu i w rękawiczkach, wtedy kiedy pojawiają się jakieś wątpliwości" - powiedział prof. Winiecki.
Sąd przesłuchiwał też świadka - prof. Urszulę Grzelońską z SGH w Warszawie. Grzelońska oświadczyła m.in., że sprawa nostryfikacji dyplomu prezesa Skrzypka jest okazywana jako przykład "niejasnej sytuacji" w tej dziedzinie.
Drugi świadek, były członek Rady Polityki Pieniężnej Bogusław Grabowski, nie stawił się w sądzie.
W sierpniu 2009 r. Sąd Rejonowy w Poznaniu orzekł, że Winiecki pomówił prezesa NBP, za co został skazany na 10 tys. zł grzywny i 20 tys. zł na rzecz Caritas Polska. Proces toczył się z prywatnego aktu oskarżenia. W styczniu 2010 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił wyrok skazujący ekonomistę i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Zdaniem sądu odwoławczego, sąd pierwszej instancji nie powinien kończyć procesu i wydawać wyroku pod nieobecność oskarżonego i jego obrońcy.