Posłowie PiS, podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie, przedstawili wydruk z portalu merian.de. Znalazła się na nim notatka w języku niemieckim z logo LOT-u, zatytułowana "Polska specjalność". "Poznajcie wraz z merian.de młodą Polskę - pomiędzy sztuką, homoseksualizmem i butikowymi hotelami (luksusowe hotele, zaspokajające wyrafinowane potrzeby - PAP). Rozejrzeliśmy się dla Państwa po Warszawie i Krakowie" - brzmi treść notatki, zauważonej przez posłów PiS pod koniec minionego roku.
"Żaden publiczny przewoźnik w Europie nie reklamuje się w sposób tak skandaliczny, obraźliwy i degradujący własny kraj (...) Żądamy od ministra Grada wyciągnięcia wszystkich konsekwencji personalnych i sprawdzenia, czy tego typu praktyki nie są kontynuowane" - podkreślił poseł PiS Kazimierz Michał Ujazdowski. Ocenił też, że ogłoszenie prowadzi do zepsucia marki Polski w Europie. "To jest absolutny skandal (...) Żądamy od premiera Donalda Tuska i ministra skarbu Grada podjęcia działań, które zablokują tego typu praktyki, dymisji prezesa LOT-u" - oświadczył.
Według posła PiS Jerzego Polaczka, narodowy przewoźnik "wydał na tę reklamę nie mniej niż 17 tys. euro". A rzecznik PiS Adam Hofman oburzał się, że "jedna ze spółek promuję Polskę jako kraj, w którym uprawia się seksturystykę".
Biuro Prasowe LOT pytane przez PAP o zarzuty PiS, odpowiedziało: "Polskie Linie Lotnicze LOT informują, że kampania reklamowa w Niemczech, o której mowa w poniższym pytaniu, miała miejsce od połowy maja do końca czerwca 2010 i związana była z promocją Polski, m.in. w związku z obchodami Roku Chopinowskiego. W kampanii uczestniczyła również Polska Organizacja Turystyki. Kampania obejmowała dwa portale niemieckie - Merian.de i Spiegel.de".
"Zlecenie LOT-u obejmowało umieszczenie banerów reklamowych z logo linii oraz informacji o cenach i destynacjach. Inne treści zamieszczone na stronie nie stanowiły fragmentu kampanii LOT. Portal merian.de jest głównym przewodnikiem turystycznym w Niemczech. Zawartość artykułów portalu jest całkowicie niezależna i firmy zlecające reklamę nie mają na nie wpływu" - wyjaśniła spółka.