Radni klubu PiS zaproponowali, by rada miasta przyjęła stanowisko, w którym zobowiązałaby prezydent miasta Hannę Gronkiewicz-Waltz do podjęcia działań w celu uruchomienia 10 kwietnia o godz. 8.41 syren alarmowych (o tej godzinie rozbił się pod Smoleńskiem Tu-154M) oraz wywieszenia w tym dniu na terenie miasta i w środkach komunikacji miejskiej flag państwowych i miejskich przepasanych kirem.

Reklama

W stanowisku miał znaleźć się także apel do samorządów w całej Polsce, by także one podjęły podobne działania.

Za wprowadzeniem przygotowanego przez klub PiS projektu stanowiska pod obrady głosowało 13 radnych tej partii oraz ośmioro radnych SLD. Przeciw głos oddało 26 radnych PO, a dwoje wstrzymało się od głosu.

W Radzie Miasta zasiada dwoje członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej: Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska (żona wicemarszałka Sejmu Jerzego Szmajdzińskiego) oraz Andrzej Melak (brat Stefana Melaka, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego).

Jak argumentował przewodniczący klubu PO Jarosław Szostakowski, radni tej partii nie chcieli zająć się projektem, bo w Warszawie będą organizowane państwowe obchody rocznicy katastrofy. "Nie udało nam się uzgodnić wspólnego tekstu tego stanowiska, a nie powinniśmy przyjmować stanowiska, które może nas podzielić" - powiedział.

Po głosowaniu radni PiS wydali oświadczenie dla prasy. "Taka decyzja jest dla nas niezrozumiała i zaskakująca, zaś jej moralną ocenę pozostawiamy Polakom" - napisali. Jak podkreślili, "pamięć o ofiarach największej tragedii w dziejach Polski po 1945 r. to kwestia zwykłej ludzkiej przyzwoitości". Zaapelowali też do "mieszkańców Warszawy i wszystkich Polaków", aby 10 kwietnia wywiesili biało-czerwone flagi z kirem i zapalili znicze przed Pałacem Prezydenckim.