List wysłał do kancelarii Stanisław Zagrodzki, jako odpowiedź na stanowisko ministra Jacka Michałowskiego wobec wcześniejszego listu części rodzin ofiar kwietniowej katastrofy. Przedstawiciele rodzin zwrócili się z prośbą, aby oficjalne uroczystości rocznicowe rozpoczęły się 10 kwietnia po południu, gdyż wcześniej chcą udać się na groby bliskich. W ocenie Zagrodzkiego po lekturze pisma Michałowskiego nasuwa się wniosek, że powstało ono około 10 lutego, "a potem zmieniano tylko daty i wysyłano na +odwal się+ kolejnym zainteresowanym".
Dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek poinformowała PAP, że list Zagrodzkiego dotarł do Kancelarii we wtorek. "Kancelaria z dużą uwagą wsłuchuje się we wszystkie sugestie rodzin dotyczące organizacji obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej" - powiedziała.
Trzaska-Wieczorek zaznaczyła, że głównym założeniem przyjętym w rozmowach z rodzinami jest "wszelka możliwa pomoc organizacyjna i logistyczna Kancelarii dla rodzin, z poszanowaniem ich autonomii". "Niestety zadośćuczynienie wszystkim sugestiom wydaje się być niemożliwe, niemniej jednak Kancelaria zrobi wszystko co w jej mocy, żeby wesprzeć rodziny" - dodała.
W ubiegły czwartek część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej (m.in. bliscy polityków PiS: Zbigniewa Wassermanna i Przemysława Gosiewskiego oraz wdowa po dowódcy Sił Powietrznych, gen. Andrzeju Błasiku) zwróciła się w liście do prezydenta Bronisława Komorowskiego z prośbą, aby oficjalne uroczystości rocznicowe rozpoczęły się 10 kwietnia po południu, gdyż wcześniej tego dnia chcą udać się na groby swoich bliskich.
W sobotę Michałowski w swej odpowiedzi zapewnił rodziny, że władze dostosowały swe plany obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej do oczekiwań rodzin ofiar. Zarazem - jak zaznaczył - "ze smutkiem przyjął fakt, iż postulaty wszystkich rodzin są niemożliwe do pogodzenia".
Wątpliwości Zagrodzkiego w liście Michałowskiego budzi jedno z jego sformułowań, które w jego opinii świadczy o "niefrasobliwości" pracowników Kancelarii Prezydenta.
"Pomimo bardzo wyważonej i miejscami serdecznej treści listu jedno zdanie, zaczynające się od słów +Kierując się tymi wartościami, na dwa miesiące przed rocznicą...+ w liście datowanym 4 marca br., czyli na blisko miesiąc przed 10 kwietnia 2011, wskazuje jednoznacznie, że nikt w Kancelarii Prezydenta RP nie zadał sobie trudu przeczytania prośby nadawcy, zrozumienia jej i podjęcia próby odpowiedzi na poruszany w niej problem" - napisał Zagrodzki.
"Idąc po linii najmniejszego oporu, pracownicy Kancelarii powielili treść odpowiedzi kierowaną prawdopodobnie do wszystkich innych zwracających się w tej sprawie do Prezydenta RP. Daje to tym samym widoczny znak, że ma się nas obywateli w nosie lub uważa za analfabetów, przyjmujących każde najgłupsze tłumaczenie bez analizy treści" - uznał autor listu.
Według niego, "w świetle tego jednego zdania nasuwa się wniosek, że uwag i sugestii, co do organizacji uroczystości było wiele, gdyż matryca listu została napisana około 10 lutego, czyli prawie miesiąc temu, a potem zmieniano tylko daty i wysyłano na +odwal się+ kolejnym zainteresowanym". "Tak niefrasobliwe podejście pracowników Kancelarii Prezydenta RP powoduje, że cała treść uzyskanej z Kancelarii odpowiedzi na naszą prośbę staje się niewiarygodna i utwierdza w przekonaniu, że Prezydent RP ma w sprawie uroczystości pierwszej rocznicy Tragedii Smoleńskiej swój plan, którego nie zamierza w żaden sposób modyfikować, a już na pewno brać pod uwagę próśb i sugestii w tej sprawie od osób traktowanych jako trzecia kategoria obywateli" - ocenił Zagrodzki.
Wyraził jednocześnie nadzieję, że "mimo tak niefortunnego listu" z Kancelarii prezydent nie powiedział w tym względzie ostatniego słowa i uczyni wszystko, by wysłuchać prośby rodzin i podejmie "rzeczowe rozmowy na temat organizacji uroczystości".
"Jeszcze raz podkreślam, że nie wyobrażam sobie, by Prezydent RP jako najwyższy przedstawiciel państwa polskiego nie złożył hołdu ofiarom tragicznego lotu z 10 kwietnia 2010 r. w imieniu Narodu. Może to jednak zrobić po uroczystej Mszy Świętej w Archikatedrze Warszawskiej, a czas między porannymi i południowymi uroczystościami spędzić z nami, bez medialnego rozgłosu, pokazując tym samym, że nie są mu obce odruchy zwykłego ludzkiego współczucia w tej jakże ważnej dla nas chwili" - podkreślił Zagrodzki.