36-letnia kobieta była poszukiwana od poniedziałku, kiedy to - wraz z dwójką małych dzieci w wieku czterech i siedmiu lat - wyszła z domu, mówiąc mężowi, że idzie karmić ptaki nad kanałem. Ten szukał bliskich wieczorem na własną rękę, ale bezskutecznie. We wtorek rano zaginięcie zgłosił policji.
W poszukiwaniach pomógł pies tropiący. Ciało kobiety znaleziono kilkadziesiąt metrów od mostu nad kanałem, koło drogi do Lipska. Potem znaleziono także ciała jej dzieci, w dość znacznej odległości. Zwłoki były zaczepione o gałęzie drzew zanurzone w wodzie.
Oficer prasowy augustowskiej policji Paweł Jakubiak powiedział PAP, że ze wstępnych oględzin zwłok wynika, iż prawdopodobnie doszło do nieszczęśliwego wypadku nad wodą. "Nie widać działania osób trzecich, śladów użycia siły czy walki" - dodał.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Augustowie. Zastępca szefa tej prokuratury Jolanta Szczytko powiedziała PAP, że za wcześnie jeszcze, by mówić o konkretnych ustaleniach. Zaznaczyła, że na początku zakłada się różne wersje zdarzenia, choć za najbardziej prawdopodobną przyjmuje się nieszczęśliwy wypadek.
Dodała też, iż na razie nie ma podstaw do przypuszczeń, że doszło do samobójstwa.
Na Kanale Bystrym miejscami wciąż jest lód. Nie wiadomo na razie, gdzie kobieta z dziećmi zeszła nad kanał, który przepływa też niedaleko ich domu, i w którym miejscu wszyscy troje wpadli do wody. Dodała, że zwłoki zostały znalezione kilkaset metrów od miejsca, w pobliżu którego mieszkali.