Katarzyna W. zniknęła w 2000 roku. Dotąd nie udało się ani odnaleźć zwłok, ani trafić na ślad, że 26-letnia wówczas kobieta, matka dwójki dzieci, jednak żyje. Sam oskarżony mąż do dokonania zbrodni się nie przyznał ani w śledztwie, ani przed sądem.
We wrześniu 2010 roku Sąd Okręgowy w Łomży skazał go na 5 lat więzienia przyjmując, że doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci kobiety. Sąd ocenił, że mogło dojść do awantury między małżonkami, którzy byli wtedy w sytuacji poprzedzającej rozwód.
Uchylając ten wyrok trzy miesiące później, Sąd Apelacyjny w Białymstoku wskazał jednak na konieczność uzupełnienia materiału dowodowego. Z takimi wskazówkami akta wróciły do łomżyńskiego sądu okręgowego, ale ten ocenił, iż to prokuratura powinna dowody uzupełnić.
W taki sposób akta znalazły się w prokuraturze w Elblągu, ta jednak złożyła zażalenie na decyzję sądu w Łomży. W ocenie śledczych, zalecane przez sąd apelacyjny czynności są możliwe do wykonania przed sądem i nie spowodują zbytniego wydłużenia procesu.
Jak poinformowano jednak PAP w Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku, zażalenie prokuratury nie zostało uwzględnione, co oznacza, iż to ona będzie uzupełniała dowody w sprawie. Na razie nie wiadomo, ile czasu może jej to zająć.
A śledztwo jest skomplikowane ze względu na brak dowodów bezpośrednich, oparte jedynie o poszlaki. Uchylając wyrok, sąd wskazał na szereg niejasności, które sąd pierwszej instancji musi rozstrzygnąć jeszcze raz.
Jak uzasadniał wówczas ten sąd, to m.in. "niedostatki wizualizacji miejsc, w których rozgrywały się zdarzenia", kwestia rozmieszczenia pomieszczeń w domu państwa W., rozważenie takich wersji zdarzeń, jak uprowadzenie kobiety z domu czy jej wywabienie na zewnątrz i tam dokonanie przestępstwa, nieczytelność niektórych protokołów przesłuchań, kwestia oceny zeznań świadków.
Sąd zwrócił też uwagę na niektóre dowody w sprawie, np. portfel znaleziony na łące, prawie rok po zaginięciu.
Sąd odniósł się też do tzw. śladu niemieckiego i wrocławskiego. Chodzi o sygnały, że tam rzekomo Katarzyna W. miała być widziana już po 2000 roku, gdy zaginęła, co miałoby potwierdzać tezę obrony, że kobieta z własnej woli opuściła rodzinę i zmieniła swoje życie.
Sąd łomżyński ma też zweryfikować nowe dowody w sprawie, którymi są zdjęcia złożone w czwartek do akt sprawy przez obrońcę Marka W. Oskarżony stwierdził, że jest na nich jego żona, m.in. na tle hotelu w Niemczech.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu dopiero po wznowieniu śledztwa, pierwsze umorzono bowiem kilka lat temu. Prokuratura zainteresowała się sprawą ponownie, gdy w 2008 roku przypomniały o niej media, sugerując, że w śledztwie popełniono poważne błędy, wskutek których nie udało się znaleźć sprawców.
Po decyzji Prokuratury Krajowej, by jeszcze raz zbadać okoliczności sprawy i materiał dowodowy, podjęte na nowo śledztwo było prowadzone w Elblągu. W 2009 r. prokuratura elbląska postawiła zarzuty Markowi W., który jest od tego czasu aresztowany.