Hipotezy na temat przyczyn takiego zatrzymania obrazu były różne, ale okazuje się, że dekoder po prostu... się zepsuł! - Przyczyna tego zamieszania jest najpewniej banalna - powiedział "Gazecie Wyborczej" Mirosław Rudowski, najbliższy współpracownik Andrzeja Leppera. - Szef miał dekoder Polsatu i on się bardzo często zawieszał. Wiem, bo zawsze mnie prosił, żebym ponownie go uruchomił. Wystarczyło wyjąć wtyczkę z prądu, włączyć jeszcze raz urządzenie, potwierdzić pilotem i chodził dalej - opowiada.
"Przewodniczący, powiem szczerze, w nowinkach technicznych był słaby. Nie potrafił nawet odebrać SMS-a. W piątek najpewniej obraz się zaciął o 13.15, a nie było komu popchnąć dekodera, bo szef od kilku godzin był martwy" - domyśla się Rudowski.