Jak poinformował w poniedziałek rzecznik podkarpackiej policji podkom. Paweł Międlar mężczyzna był dobrze przygotowany do podszywania się pod adwokata. "Na pierwszy rzut oka dyplomy, wpis na listę adwokatów, pieczątki, zaświadczenia i sporządzone dokumenty nie budziły wątpliwości. Nawet osoby korzystające z jego usług nie miały większych zastrzeżeń" - powiedział.
Mężczyźnie postawiono zarzut oszustwa i sfałszowania dokumentów. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności. Według ustaleń policji mężczyzna pracował przez trzy lata fizycznie w Irlandii, gdzie nauczył się języka angielskiego. Po powrocie do kraju znalazł zatrudnienie w irlandzkiej firmie zajmującej się budową autostrady. Zajmował się tam sprawami księgowymi, kadrowymi, organizacyjnymi. Pracował też jako tłumacz.
Gdy firma poszukiwała prawnika do prowadzenia jej spraw, przedstawił dokumenty świadczące o tym, iż uzyskał uprawnienia adwokata. Zaczął więc reprezentować firmę na zewnątrz. Otrzymał także stosowną podwyżkę w związku z podniesieniem kwalifikacji.
Międlar zauważył, że podejrzany na służbowym laptopie podrobił zaświadczenie o wpisie na listę adwokatów Rzeczypospolitej Polskiej wraz z podpisami osób odpowiedzialnych za wpis. Wzory niezbędnych dokumentów uzyskał w internecie, a numer adwokacki wymyślił i wpisał go na posiadane certyfikaty. Później wyrobił sobie pieczątki. Sfałszował też polisę ubezpieczenia OC adwokatów, w związku z czym otrzymał od pracodawcy zwrot poniesionych kosztów. W internecie kupił togę adwokacką z zielonymi wszywkami oraz łańcuch sędziowski z orłem.
Policja ustaliła, że w czasie swojej "praktyki" udzielał porad osobom związanym z firmą oraz ich znajomym. Reprezentował ich interesy w postępowaniach administracyjnych i cywilnych podając się za pełnomocnika prawnego.
Gdy zaistniała pilna konieczność przetłumaczenia zagranicznego dowodu rejestracyjnego pojazdu, mężczyzna podjął się zadania. "Znajomość języka pozwoliła mu na przetłumaczenie dokumentu, natomiast pieczątki tłumacza przysięgłego wydrukował z internetu" - powiedział Międlar. Biegły specjalista, który później zapoznał się z tym dokumentem, nie miał większych zastrzeżeń, co do poprawności sporządzonego tłumaczenia. Wątpliwości wzbudziły dopiero pieczątki.
Wszczęte postępowania wykazało, że podejrzany ma średnie wykształcenie, a z zawodu jest technikiem weterynarii. Ponadto podczas przyjmowania do pracy w irlandzkiej firmie podał, że posiada dodatkowo kwalifikacje ratownika medycznego, gdy w rzeczywistości odbył tylko czterodniowy kurs BHP. Podawał również, że studiuje, choć faktycznie na studia się nie dostał, mimo złożonego podania.
Jak się okazało, mężczyzna zamierzał w najbliższym czasie otworzyć w Dębicy kancelarię prawną. Zarezerwował nawet odpowiedni lokal w centrum miasta. Miał zamiar zatrudnić pracowników. Reklamował nawet swoje usługi w internecie pod szyldem "kancelarie". 24-letni dębiczanin podczas przesłuchania przyznał się do sfałszowania dokumentów, podrobienia pieczątek i podpisów. Złożył też obszerne wyjaśnienia. Jak wyjaśnił, posiadał przekonanie, że skoro "ma znajomość prawa" będzie prowadził sprawy innym osobom. W czasie czynności prawnych podejrzany nie skorzystał z pomocy prawnika.