Do Wrocławia, gdzie w piątek i sobotę obradowali ministrowie finansów UE, przyjechali związkowcy m.in. z Hiszpanii, Norwegii, Niemiec, Portugalii, Węgier, Litwy, Słowenii czy Włoch. Organizatorem protestu była Europejska Konfederacja Związków Zawodowych. Z polskich związków najbardziej widoczne były: OPZZ i NSZZ "Solidarność".

Reklama

Manifestacja była rozciągnięta na ok. 2 km. Według policji wzięło w niej udział ok. 20 tys. związkowców. Organizatorzy podają, że było ich co najmniej 50 tys.

Wielobarwny i wielojęzyczny tłum związkowców z całej Europy, którzy przyjechali do Wrocławia, aby zaprotestować gromadził się od rana na Stadionie Olimpijskim. Stamtąd ulicami miasta wyruszył pod halę Stulecia, gdzie od piątku obradowali ministrowie finansów i szefowie banków Unii Europejskiej.

Związkowcy chcieli wręczyć petycję ministrom. Jednak ci ostatni skrócili obrady i gdy związkowcy dotarli pod halę Stulecia - obiekt był już zamknięty. "Chcieliśmy im przekazać naszą petycję, ale ci krwiopijcy pouciekali przed nami jak szczury z pokładu. Tak wygląda z nimi dialog" - mówił przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda do zgromadzonych na wrocławskim Rynku związkowców.

Na czele pochodu szło kierownictwo Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych, z sekretarz generalną Bernadette Segol, przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Piotrem Dudą i szefem OPZZ Janem Guzem.

Za nimi podążały delegacje związków zawodowych m.in. z Hiszpanii, Norwegii, Niemiec, Portugalii, Węgier, Litwy, Słowenii czy Włoch. Na końcu szli gospodarze manifestacji: NSZZ "Solidarność", OPZZ oraz związki zawodowe nie należące do EKZZ m.in. NSZZ Policjantów.

Aby dać szansę dotarcia na wrocławski Rynek wszystkim związkowcom, organizatorzy przygotowali minikoncert wrocławskich licealistów, którzy zaśpiewali m.in. piosenki Agnieszki Osieckiej i "Mury" Jacka Kaczmarskiego.

Reklama

Przybyłych na wrocławski Rynek związkowców witał prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Najserdeczniej przywitał Solidarność. "Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie Solidarność. Niech żyje Solidarność. Niech żyje solidarność europejska" - mówił Dutkiewicz, a tłum w odpowiedzi skandował "Solidarność, Solidarność".

Jako pierwsza z grona związkowców przemówiła sekretarz generalna Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych, Bernadette Segol, która najpierw mówiła w języku polskim, a później po angielsku. Pozostali szefowie central związkowych mówili w językach swoich krajów.

Segol, podobnie jak inni dziękowała za tak liczne przybycie. "Chcemy, aby nasze rządy i ministrowie finansów nas usłyszeli. Oto nasze przesłanie. Mówimy +nie+ polityce cięć budżetowych. Mówimy +tak+ dla polityki wzrostu zatrudnienia i polityce solidarności" - mówiła Segol.

Dodała, że potrzebna jest solidarność związków zawodowych, aby wyjść z kryzysu. "Chcemy wyjść z kryzysu. +Tak+ dla dialogu społecznego. +Nie+ dla ataku na prawa pracownicze" - mówiła Segol.

Według niej, Europejska Konfederacja Związków Zawodowych z wielką determinacją broni tego przesłania. "Nie opuścimy rąk" - zapewniła Segol.

Z kolei szef Solidarności witał całą związkową Europę zgromadzoną na wrocławskim Rynku. "Jesteśmy we Wrocławiu, mieście kultury" - mówił Duda nawiązując w ten sposób do manifestacji, która przebiegła w kulturalny i pokojowy sposób.



Duda przede wszystkim jednak witał polskie związki, które tak licznie przybyły na euromanifestację. "Rząd PO-PSL jedyne co zrobił przez całą kadencję, to zjednoczył związki zawodowe" - mówił szef "S".

Dodał, że spotkali się we Wrocławiu dlatego, że w piątek i sobotę w tym mieście obradowali ministrowie finansów UE. "Tym, którzy obradowali w Hali Stulecia ministrom finansów UE - krwiopijcom, którzy doprowadzili do kryzysu, a teraz chcą nami rządzić i mówić co jest dla nas lepsze, nie możemy pozwolić na to, aby walka z kryzysem była pretekstem do walki z pracownikami. Nie możemy dopuścić do tego, aby ci krwiopijcy patrzyli do cudzych kieszeni, czyli do kieszeni pracownika i najuboższego. Na to pozwolić nie możemy. Dlatego dzisiaj tutaj jesteśmy" - podkreślił Duda.

"Politycy są solidarni, ale tylko wobec siebie. Niech zajrzą do swoich kieszeni, nie cudzych. Chcemy walki z kryzysem ale poprzez rozwój, tworzenie miejsc pracy. Chcemy pracowniczej Europy dla wszystkich obywateli (...) Europo pracownicza obudź się" - apelował do zgromadzonych Duda.

Z kolei przewodniczący OPZZ Jan Guz podkreślił, że dziś związkowcy muszą wykrzyczeć "dość nierówności i poniżania, dość ograniczenia praw socjalnych".

Guz mówił, że świat pracy nie jest niewolnikiem w rękach polityków. "Mówimy +tak+ Europie socjalnej, ale mówimy +nie+ rolowaniu, kantowaniu (...) nie damy się oszukać i zwieść. Europa socjalna tak, ale nie może to oznaczać ograniczenia płac. Nie może to oznaczać umów śmieciowych. Nie może to oznaczać, że będziemy mieć zatrudnienie tylko w agencjach pracy tymczasowej (...) Mówimy, że potrzebny jest nowy europejski ład społeczny z europejską płacą minimalną i zabezpieczeniem emerytalnym" - zaznaczył szef OPZZ.

Na Stadionie Olimpijskim, gdzie związkowcy się zbierali, panowała atmosfera piknikowa. Z głośników leciała muzyka, a na murawie porozstawiano grille. Trwały próby dźwiękowe, bowiem wielu związkowców miało trąbki, bębny i głośne kołatki.

W rozmowie z PAP Jarosław Krauze z wrocławskiej Solidarności przyznał, że związkowcom bardzo zależy, aby euromanifestacja przebiegła w miłej, piknikowej atmosferze.

Maszerujący ulicami manifestanci pozdrawiali wrocławian. Niemal każda centrala związkowa była ubrana w koszulki innego koloru. Każdy niósł związkową flagę, transparent, balony lub trąbkę.

Już po dotarciu na Rynek nieliczni związkowcy zamiast słuchać przemówień szefów central związkowych, zwiedzali miasto czy odwiedzali restauracje.

Na manifestację przyjechali związkowcy z blisko 30 organizacji związkowych zrzeszonych w Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych.