61-latka została zatrzymana przez policję w Łebie, gdzie ukrywała się pod fałszywym nazwiskiem. Skierniewicka prokuratura przedstawiła jej na razie zarzuty wyłudzenia ponad 1,55 mln zł na szkodę czterech osób, w tym dwojga mieszkańców Skierniewic. Jeden z oszukanych - Polak mieszkający za granicą - powierzył jej 716 tys. zł. Wśród pokrzywdzonych jest też co najmniej jeden hotel, w którym nie uregulowała rachunku na kwotę niemal 4 tys. zł.

Reklama

Śledczy wystąpili do sądu z wnioskiem o aresztowanie kobiety. Grozi jej kara do 10 lat więzienia - powiedział w środę PAP rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Według prokuratury 61-latka była nauczycielką nauczania początkowego. Wiosną 2009 roku kobieta postanowiła radykalnie odmienić swoje życie. Zerwała kontakty z rodziną, wyprowadziła się z miejsca zamieszkania i zajęła się - jak wynika z ustaleń prokuratury - oszustwami na dużą skalę.

"Zaczęła wyłudzać od różnych osób na terenie całej Polski pieniądze, które natychmiast przeznaczała m.in. na atrakcyjne wyjazdy zagraniczne" - wyjaśnił Kopania.

Reklama

61-latka przedstawiała się jako profesor nauk matematycznych. Wynajmowała luksusowe apartamenty w hotelach i organizowała w nich spotkania z ludźmi, których zamierzała "naciągnąć".

"Twierdziła, że wykłada na niemieckich uniwersytetach, ma szerokie znajomości za granicą, głównie w Niemczech m.in. w bankach. Przekonywała, że ma możliwości korzystnego zainwestowania pieniędzy za granicą i roztaczała przed ludźmi wizje możliwych inwestycji przy wykorzystaniu ich kapitału" - dodał prokurator.

Dla uwiarygodnienia swojej osoby - jak ustalono - pokazywała pierwsze strony swoich rzekomych publikacji naukowych oraz prawdopodobnie podrobione wyciągi z zagranicznych banków, wskazujące na poważne zasoby finansowe i możliwości inwestycyjne.

Reklama

Pieniądze, które wyłudziła, bardzo szybko wydawała. W tym czasie wielokrotnie podróżowała za granicę, odbywając kosztowane, długotrwałe podróże m.in. odwiedziła Kubę, trzy razy Australię, Grecję, Hiszpanię, Nową Zelandię. Zdarzało się również, że nie regulowała rachunków za apartamenty w hotelach.

W sumie oszukała co najmniej cztery osoby na łączną kwotę ponad 1,55 mln zł. Według prokuratury, działania kobiety miały jednak znacznie szerszy zasięg.

"Na podstawie analizy rachunków bankowych mamy również dane dotyczące innych osób, które też mogły paść ofiarą oszustki. Nie wykluczamy jednak, że nie wiemy wszystkiego i być może także inne osoby zetknęły się z tą kobietą i zostały przez nią >>naciągnięte<< na poważne kwoty" - dodał Kopania. (PAP)

szu/ abr/