Kary grzywny w wysokości 10 tysięcy złotych żąda prokuratura dla Dody, oskarżonej o obrazę uczuć religijnych określeniem autorów Biblii jako "naprutych winem i palących jakieś zioła". Obrońca piosenkarki i ona sama chcą uniewinnienia. Wyrok zapadnie 16 stycznia. W środę Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zamknął rozpoczęty w maju 2011 r. proces popularnej piosenkarki.
Sądzonej z oskarżenia publicznego Dorocie Rabczewskiej grożą nawet 2 lata więzienia. Obrońca oskarżonej mec. Sergiusz Doniecki uważa, że proces "wkroczył w konstytucyjną zasadę wolności słowa".
W wywiadzie opublikowanym między innymi w Dzienniku.pl w 2009 roku Doda stwierdziła, że "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię", bo - jej zdaniem - "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła". Pytana, o kim mówi, dodała: "O tych wszystkich gościach, którzy spisali te wszystkie niesamowite historie".
Kodeks karny stanowi: "Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". Na tej podstawie zawiadomienie do prokuratury złożył szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak (był oskarżycielem posiłkowym - pod koniec 2011 r. zrezygnował z tego). Drugie doniesienie złożył senator PiS Stanisław Kogut.
W 2010 r. mokotowska prokuratura oskarżyła Dodę o obrazę uczuć religijnych Nowaka i Koguta. Oparła się m.in. na opinii biegłych. Językoznawca i dwaj biblioznawcy (świecki i duchowny) częściowo uznali, iż Doda znieważyła publicznie przedmiot czci religijnej - co jest warunkiem uznania zarzucanego jej przestępstwa.
W śledztwie Doda nie przyznała się do zarzutu. "Jeśli ktoś jest głęboko wierzący, to nie sądzę, by taka drobnostka mogła kogoś obrazić" - mówiła. Dodawała, iż nie miała zamiaru nikogo obrazić, bo "jest pokojowo nastawiona do ludzi". Według niej "napruty" oznacza "pozytywnie nastawiony", "wino było mszalne", a "zioła z pewnością mogły być lecznicze, bo wtedy aspiryny nie było".
W sądzie Doda mówiła: "nie było moją wolą obrażanie kogokolwiek; na świecie jest mnóstwo religii i należy je szanować". Podkreślała, że jej rodzina jest wierząca, a nie czuła się obrażona. "Mam młodych fanów, więc staram się mówić w tonie wesołym i dziwi mnie taka poważna interpretacja moich słów" - dodała.
W mowie końcowej prokurator Agata Kucharska wniosła o uznanie Dody za winną, gdyż "wypełniła ona wszystkie znamiona przestępstwa". Uznała, że doszło do obrazy uczuć religijnych, a w tej sprawie pokrzywdzonych jest dwóch. Dodała, że niezależnie od zrzeczenia się przez Nowaka prawa do bycia oskarżycielem posiłkowym, nadal jest on pokrzywdzonym w sprawie, bo "nie można nim przestać być". Prokurator podkreśliła, że nie tylko Nowak i Kogut poczuli się obrażeni, choć tylko oni domagali się jej ścigania.
Według prokuratury nie można uznać by Doda korzystała tylko z wolności słowa, bo jej wypowiedź miała charakter prowokacji. "Co najmniej godziła się ona ze skutkiem swych słów, jakim była obraza uczuć religijnych innych osób" - powiedziała prokurator. "Brak jest podstaw do przyjęcia, by była to kreacja artystyczna" - dodała.
Mec. Doniecki wniósł o uniewinnienie podsądnej wobec braku jakichkolwiek cech przestępstwa. "Moja klientka nie chciała znieważyć Biblii, co przyznał w końcu pan Nowak" - podkreślił obrońca. Zarzucił prokuraturze nadintpretację prawa karnego. "Państwo sadza na ławie oskarżonych kogoś, kto być może dopuszcza się grzechu, ale nie przestępstwa" - powiedział. Dodał, że przed wojną w Polsce karalne było "bluźnienie Bogu, a nie ludziom".
Adwokat podkreślił, że na koncertach Doda nigdy nie znieważała uczuć religijnych, "co mogłaby czynić bezkarnie w świetle orzecznictwa" (nawiązał do procesu byłego partnera Dody, muzyka Nergala, nieprawomocnie uniewinnionego od takiego samego zarzutu za podarcie Biblii podczas koncertu, bo sąd uznał, że była to dopuszczalna "kreacja artystyczna").
W ostatnim słowie Doda powiedziała, że nie miała chęci obrażania Biblii. "Nie robię tego, bo nie mam takiego charakteru" - dodała. Podkreśliła, że "odpowiadała tylko na pytania dziennikarki", a "każdy chciałby odpowiadać bez strachu na pytania".
Doda wygrywa cywilne procesy, które sama wytacza - m.in. z "Faktem", "Super Expressem". W 2007 r. Komisja Etyki TVP jako "wulgarne" i "obsceniczne" oceniła zachowanie Dody, która była wówczas jurorką w programie "Gwiazdy tańczą na lodzie". Widzowie telewizji publicznej mogli wówczas usłyszeć dialog między Rabczewską a Przemysławem Saletą: "Saleta ciągnij fleta"; "Doda, zrób mi loda".