Gdybym mógł cofnąć czas, to nigdy bym nie pojechał do Smoleńska. Teraz żałuję tego, że pojechałem, że zostałem w to wmanewrowany. Były takie okresy, ze nie miałem tłumacza, nie miałem wsparcia, nie miałem nikogo - mówił Klich, komentując doniesienia ws. tego, że w wyniku sprawdzenia stenogramów nie zidentyfikowano głosu gen. Andrzeja Błasika, jak wcześniej podawano.

Reklama

W maju 2010 roku Klich powiedział, opierając się na przeprowadzonych badaniach, że gen. Andrzej Błasik przebywał w kokpicie Tupolewa. Ja mogę przeprosić za to, że zbyt wcześnie ujawniłem to, że Błasik był w kokpicie. Opierałem się na ekspertyzach polskich ekspertów, opierałem się też na wynikach badań rosyjskich. Jego obrażenia świadczyły o tym, że był w kokpicie - tłumaczył w TVN 24.

Edmund Klich tłumaczył też doniesienia nt. tego, że we krwi gen. Błasika wykryto ślady alkoholu. Ja wnioskowałem do Rosjan, żeby nie podawać informacji o tym w raporcie (..) On był pasażerem, trzeba by wtedy było podać też informacje o innych pasażerach. Uważam podanie tej informacji za niestosowne - dodał.

Apel do Tuska: Stać go na lans, to niech teraz broni imienia Błasika>>>

Podsumowując Klich stwierdził, że uważa, iż nie było żadnego spisku, że nie było żadnych wybuchów. To była normalna katastrofa lotnicza.