Wałęsa wygrał już jeden proces z Wyszkowskim. W prawomocnym wyroku z marca 2011 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał Wyszkowskiemu przeproszenie b. prezydenta za wypowiedź w telewizji z 16 listopada 2005 r., w której nazwał Wałęsę tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek". W tym samym dniu były prezydent otrzymał od IPN status pokrzywdzonego i zapowiedział, że będzie od tego momentu pozywał do sądu osoby, które nadal będą twierdzić, iż był agentem służb specjalnych PRL.
Nowy proces dotyczy wypowiedzi Wyszkowskiego udzielonej dziennikarzom na korytarzu sądowym 14 grudnia 2007 r. i pokazanej tego samego dnia w "Panoramie" TVP Gdańsk. B. działacz WZZ powiedział wtedy: "Lech Wałęsa był agentem, brał za to duże wynagrodzenie, robił to ochoczo, współpracował +całą gębą+, nie ma remisu w tej sprawie".
Wyszkowski powiedział te słowa po wygranej sprawie sądowej z Wałęsą. Prawomocnym wyrokiem gdański sąd uznał wówczas, że b. przywódca Solidarności naruszył dobra osobiste Wyszkowskiego i musi go za to przeprosić. Sprawa dotyczyła audycji w TVN24 z 9 czerwca 2005 r. W jej trakcie Wałęsa użył wobec Wyszkowskiego m.in. takich epitetów jak "małpa z brzytwą", "wariat" i "chory debil".
Kiedy jeszcze w grudniu 2007 r. pozew przeciwko Wyszkowskiemu trafił do sądu, sprawa została zawieszona do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia toczącego się wtedy pierwszego procesu o "Bolka". W połowie stycznia 2012 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku postanowił podjąć postępowanie w tej sprawie i wyznaczył termin pierwszej rozprawy na 8 marca.
Wałęsa domaga się od Wyszkowskiego przeprosin i wpłaty tytułem zadośćuczynienia 30 tys. zł na rzecz Fundacji "Sprawni inaczej" w Gdańsku.
"Z wielkim smutkiem odbieram fakt, że Wałęsa konsekwentnie realizuje koncepcję puszczenia mnie w skarpetkach. To komunistów miał puścić w skarpetkach, ale nie zrobił tego. Teraz stara się zrobić wszystko, żeby mnie materialnie zniszczyć" - powiedział PAP Wyszkowski, komentując kolejny proces, jaki wytoczył mu b. prezydent.
Wałęsa zadeklarował, że chciałby już skończyć spory sądowe z Wyszkowskim. "Ja bym z przyjemnością mu darował, ale najpierw niech się nauczy kultury, niech szanuje wyroki sądów, niech zachowuje się jak człowiek inteligentny, nie obraża i nie kłamie. I będzie wszystko w porządku. Ale on nie wyciągnął żadnych wniosków i nie uregulował nawet jeszcze pierwszej sprawy. Ja nie mam wyboru, on mnie przecież nadal obraża wobec całego świata i brnie w tych kłamstwach" - powiedział PAP Wałęsa.
Wyszkowski nie wykonał wydanego przed rokiem prawomocnego wyroku przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku. W świetle wyroku przeprosiny miał ogłosić w lokalnej "Panoramie" TVP2 oraz "Faktach" TVN.
W maju 2011 r. Wyszkowski wydał oświadczenie, w którym napisał, że w żadnym wypadku nie zamierza przeprosić Wałęsy.
W tym pisemnym stanowisku Wyszkowski argumentował m.in., że "sąd - wykonując prawo - może rozmaite rzeczy". "Moim zdaniem nie może jednak niczego włożyć w moje usta. Może orzec o obowiązku przeprosin (...). Ale nie może mnie zmusić, czy nakłaniać, do złożenia konkretnie sformułowanego oświadczenia, jeżeli miałbym głosić nieprawdę, zaświadczać coś, o czym nie jestem przekonany, albo - czego zupełnie nie rozumiem" - dowodził.
Ponadto Wyszkowski wyjaśniał wówczas PAP, że wykonanie wyroku sądu poprzez oświadczenia w dwóch telewizjach to wydatek rzędu "setek tysięcy złotych", co przekracza jego finansowe możliwości.
B. działacz WZZ złożył kasację wyroku gdańskiego sądu do Sądu Najwyższego, ale ten jej nie przyjął. Wyszkowski powiedział PAP, że w ciągu dwóch miesięcy wniesie skargę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Z kolei adwokat b. prezydenta Ewelina Wolańska w listopadzie 2011 r. złożyła do Sądu Rejonowego w Gdańsku wniosek o wydanie postanowienia w trybie egzekucyjnym, które nakazałoby Wyszkowskiemu wykonanie wyroku. Sprawa została przekazana do rozpatrzenia do warszawskiego sądu.