Czy Rosjanie wiedzieli o każdym kroku polskich specjalistów, którzy badali katastrofę smoleńską? Tak twierdzi pułkownik Edmund Klich, akredytowany przy rosyjskiej Międzynarodowej Komisji Lotniczej (MAK). Jego zdaniem Rosjanie znali nawet treści jego rozmów z polskimi szyfrantami ze służb specjalnych, którzy przesyłali tajne meldunki do szefa resortu obrony i samego premiera Donalda Tuska.
Jak wyjaśnia Edmund Klich w swojej książce, towarzyszyli mu polscy oficerowie, którzy za pomocą sprzętu kryptograficznego słali poufne meldunki do Polski. Pułkownik dopytywał, czy mogą wysyłać meldunki bezpośrednio do premiera Donalda Tuska. Ale gdy szyfranci mieli wracać do Polski, wysyłanie informacji do szefa polskiego rządu zaproponował Klichowi zastępca szefowej MAK, Aleksiej Morozow.
Skąd Morozow wiedział, o co pytałem naszych szyfrantów? - zastanawia się Edmund Klich w rozmowie z "Faktem".
I jak dodaje, bardzo zagadkowe było przyznawanie polskim specjalistom zawsze tylko dwóch konkretnych apartamentów w hotelu Marriott. Nie mogli wybrać sobie pokoi.
Nawet mówiłem kolegom, że pewnie nie chce im się przenosić pluskiew (miniaturowych mikrofonów) do innego pokoju - przyznaje Edmund Klich.
Czytaj także: Tak wielbłądzica je śniadanie >>>