Wielokrotnie pakowaliśmy rybę, której termin przydatności do spożycia dawno minął. Tak naprawdę nikt z nas nie wiedział, o ile były przeterminowane. Ja potem nie jadłam ryb, bo się napatrzyłam - mówi TOK FM pracownica hurtowni. Zdaniem rozgłośni ryby mogły być przeterminowane nawet o pięć lat.
Cała afera wybuchła, gdy ktoś doniósł inspekcji weterynaryjnej, że hurtownia, która powinna być nieczynna od marca, cały czas pracuje. Na miejsce wysłano kontrolę. Inspektorzy, gdy zobaczyli co dzieje się w firmie i od razu zawiadomili prokuraturę.
Śledczy zabezpieczyli sto ton ryb, opakowania i zawartość twardych dysków firmowych komputerów. Lubelscy prokuratorzy starają się teraz prześledzić drogę produktów z hurtowni - czy trafiały do sklepów, czy dużych marketów. Na razie, jak informuje TOK FM śledztwo toczy się na podstawie artykułu 306 Kodeksu Karnego o fałszowaniu opakowań, prokuratorzy nie wykluczają jednak, że rozszerzą postępowanie o zarzuty narażania konsumentów.