Radni Torunia zgodzili się na pożyczenie kurii diecezjalnej 1,2 mln zł, potrzebnych jako wkład własny w projekt rewaloryzacji zabytków ze środków UE. Ruch Palikota zapowiedział, że zapewne w przyszłym tygodniu zorganizuje w Toruniu protest w tej sprawie.
Za udzieleniem pożyczki z kasy miasta opowiedzieli się w czwartek radni PiS, PO (dwóch radnych wstrzymało się od głosu) oraz wspierający prezydenta miasta Michała Zaleskiego (bezp.) klub "Czas gospodarzy". Przeciwny był tylko 3-osobowy klub SLD.
Decyzja o pożyczce zapadła wbrew układowi we władzach samorządowych: przeciw projektowi prezydenta miasta opowiedział się popierający go SLD, a za była opozycyjna PO. - To nie jest tak, że jako opozycja jesteśmy z zasady na nie; ten projekt jest uzasadniony - podkreślił Waldemar Przybyszewski, szef klubu PO w radzie.
Kuria diecezjalna potrzebuje pieniędzy w związku z udziałem w unijnym projekcie "Toruńska starówka - ochrona i konserwacja dziedzictwa kulturowego UNESCO" wartym blisko 39 mln zł. Kościół liczył, że zdobędzie pieniądze na czas sprzedając nieruchomości, ale ponieważ nie znaleźli się chętni do kupna, plan się nie powiódł.
Na projekt ten Toruń uzyskał środki z UE pod warunkiem realizowania go w systemie partnerskim, wspólnie z podmiotami będącymi właścicielami lub zarządcami zabytków. Oznacza to, że jakiekolwiek "potknięcie" finansowe któregoś z partnerów grozi niezrealizowaniem całości projektu i utratą 19 milionów dofinansowania ze środków unijnych - podkreślił prezydent Torunia.
Jak zaznaczył, zgoda na pożyczkę na terminowe dokończenie projektu podyktowana jest tylko i wyłącznie potrzebą ratowania dużego i ważnego dla miasta przedsięwzięcia.
Pożyczka finansowa - jak sama nazwa wskazuje - nie jest dawaniem komukolwiek czegokolwiek, lecz oprocentowaną, zwrotną formą czasowego wspólnego finansowania zadań publicznych, wymagających terminowego i pełnego zakończenia. Spłata pożyczki będzie zabezpieczona wekslem i rozłożona na sześć rat, z których ostatnia wpłynie wraz z odsetkami (6 proc. w skali roku - przyp. red.) do kasy miasta w grudniu 2015 roku - dodał Zaleski.
Prezydent Torunia przypomniał, że strona kościelna finansuje prace w pięciu obiektach i tylko w przypadku dwóch - Muzeum Diecezjalnego przy ul. Żeglarskiej oraz kościoła św. Jakuba - zabrakło na czas potrzebnych pieniędzy. Prace w tych miejscach pochłoną około 7,5 mln zł, z czego do końca marca duchowni zapłacili 4,9 mln zł, a pożyczka z kasy miasta pokryje połowę reszty należności.
Cały projekt obejmuje dziewięć najcenniejszych obiektów zabytkowych Zespołu Staromiejskiego w Toruniu. Ze względu na szeroki zakres inwestycji oraz status własności wybranych do projektu obiektów, przedsięwzięcie jest realizowane z partnerami: Muzeum Okręgowym, Kurią Diecezjalną Toruńską, parafią katedralną, parafią p.w. Wniebowzięcia NMP, parafią p.w. św. Jakuba Apostoła i zakonem jezuitów przy udziale władz Torunia jako lidera projektu.
Przed sesją obok toruńskiego magistratu protestowała przeciwko pożyczce grupa działaczy Ruchu Palikota, a w Warszawie na konferencji prasowej Ruch Palikota zapowiedział zorganizowanie demonstracji w Toruniu.
To skandaliczna decyzja - Toruń ma 701 mln zadłużenia, upada szpital miejski. Nie może być tak, że nasze pieniądze są wykorzystywane do celów kościelnych - przekonywał na czwartkowej konferencji prasowej rzecznik klubu RP Andrzej Rozenek.
Zapowiedział "bardzo poważną" demonstrację w tej sprawie. - Nie określiliśmy jeszcze daty, ale myślę, że to będzie w przyszłym tygodniu. Będziemy się domagali od radnych zmiany tej haniebnej decyzji - poinformował Rozenek.
Zaapelował do radnych, aby zastanowili się, czy ważniejsze jest dla nich "poklepanie po ramieniu przez biskupa" czy też zdrowie mieszkańców Torunia.
Politycy Ruchu Palikota ocenili, że Kościół jest instytucją "obrzydliwie bogatą". - W Toruniu przebrała się miarka - nie może być tak, że Kościół sięga po pieniądze publiczne w momencie, kiedy upadają szpitale - dowodzili.
Podczas sesji w czwartek radni Torunia zgodzili się także na pożyczenie 5 mln zł Szpitalowi Miejskiemu. Lecznica zamknęła ubiegły rok deficytem w wysokości ok. 9 mln zł, spowodowanym głównie brakiem refundacji z NFZ za tzw. nadwykonania.