Polskie służby w skandaliczny sposób poniżyły i naruszyły godność polskich kombatantów, żołnierzy AK. Bohaterowie czasów wojny, więźniowie sowieckich łagrów, którzy jechali do Polski na zjazd łagierników-żołnierzy AK, zostali upokorzeni przez polską Straż Graniczną - napisali posłowie PiS w specjalnej uchwale klubu przekazanej PAP.
Na granicy zostali oni poddani uwłaczającej procedurze kontroli antynarkotykowej - podkreślili politycy.
Weteranom walki o wolność kazano opuścić pociąg, wyjść na peron, sprowadzono psy i dokonano rewizji. Obserwowali to pasażerowie pociągu oraz inni świadkowie. Żołnierze AK, starsi ludzie w mundurach Armii Krajowej byli przeszukiwani na peronie, a ich bagaże były rewidowane i sprawdzane przy pomocy psów tropiących narkotyki - napisali politycy PiS.
Ich zdaniem kontrola, jakiej poddano kombatantów była spowodowana donosem - "anonimowym mailem z Białorusi". Polski mundur żołnierza został zhańbiony na podstawie niesprawdzonej informacji, pochodzącej z rządzonego przez dyktatorski reżim kraju - czytamy w uchwale PiS.
Parlamentarzyści PiS oprócz wyjaśnień od rządu zażądali od premiera Donalda Tuska, aby w trybie pilnym wyciągnął konsekwencje wobec winnych "tego oburzającego incydentu".
Rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak pytana o zajście zadeklarowała w rozmowie z PAP, że "sprawa będzie szczegółowo wyjaśniana i analizowana". Nam, jako MSW, bardzo zależy na wnikliwym wyjaśnieniu tej sytuacji - mówiła. - Zabezpieczono monitoring, wstępne informacje już do nas dotarły, czekamy na dalsze szczegóły. Chcemy poznać cały kontekst tej sprawy\.
Woźniak dodała, że komendant główny Straży Granicznej "objął tę sprawę swoim specjalnym nadzorem". Wiem też, że ze strony Straży Granicznej była rozmowa z opiekunem grupy, były przeprosiny i wyjaśnienia za tę sytuację - dodała rzeczniczka.
Jeszcze raz podkreślam, że jako ministerstwo głęboko ubolewamy, że doszło do tej sytuacji i na pewno zrobimy wszystko, by ją wyjaśnić - podkreśliła Woźniak.
Rzeczniczka prasowa komendanta głównego Straży Granicznej mjr Justyna Szmidt-Grzech poinformowała, że w czwartek międzynarodowym pociągiem osobowym relacji Grodno-Białystok do Polski przyjechała zorganizowana grupa 16 osób (składająca się z 3 obywateli RP i 13 obywateli Białorusi) deklarująca udział w Zjeździe Żołnierzy Armii Krajowej.
Dodała, że na dworcu PKP w Kuźnicy na grupę oczekiwał autokar, którym mieli kontynuować podróż do Warszawy. Kierownik grupy poprosił o dokonanie możliwie szybkiej odprawy granicznej. Grupa, za zgodą funkcjonariuszy SG opuściła pociąg, a następnie dokonano odprawy paszportowej i celnej.
Według niej funkcjonariusze SG otrzymali informację o możliwości przemytu przez granicę środków odurzających i psychotropowych. Wówczas, celem weryfikacji informacji, do kontroli skierowano funkcjonariusza z psem służbowym. Kontroli poddane zostały jedynie bagaże podróżnych - dodała Szmidt-Grzech. Podkreśliła, że tego typu procedura stosowana jest każdorazowo w sytuacji otrzymania informacji o możliwości nielegalnego przewozu środków niedozwolonych przez granicę i były to działania rutynowe.
Rzeczniczka zaznaczyła, że zgodnie z informacją przekazaną SG można było przypuszczać, iż w tym przypadku usiłowano nadużyć zaufania tej szczególnej kategorii podróżnych, których zamierzano wykorzystać do próby nielegalnego przemytu środków odurzających i psychotropowych przez granicę.
Podkreśliła, że "biorąc pod uwagę szczególne okoliczności podróży osób przekraczających granicę państwową badana jest wiarygodność źródła informacji, która wpłynęła do Straży Granicznej i stała się konsekwencją wszystkich podjętych działań".
Mjr Józef Puczyński z Podlaskiego Oddziału SG relacjonował w rozmowie z PAP, że po przyjeździe pociągu, kiedy służby graniczne kontrolowały pasażerów w jego wnętrzu, na peron wyszła opiekunka grupy kombatantów, a za nią kilkanaście kolejnych osób. Według Puczyńskiego opiekunka grupy poprosiła funkcjonariuszy, by dokonali odprawy poza kolejnością, żeby przyspieszyć podróż.
Jak mówił, osoby te poproszono o złożenie bagaży pod wiatą na peronie, a gdy trwała odprawa, przewodnik z psem do wyszukiwania narkotyków sprawdzał, czy nie ma tam niedozwolonych substancji. Według niego pies wskazał na jeden z bagaży, ale po sprawdzeniu go za zgodą właściciela okazało się, że nic tam nie ma. Po dokonaniu czynności kontrolnych, grupa udała się w dalszą podróż - dodał.