Adwokat Donalda Tuska podkreśla, że pozwany zaprzecza twierdzeniom Bogdana Gasińskiego i wnosi o oddalenie pozwu.
W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie postanowił przesłuchać Gasińskiego jako powoda. Nie było go w sądzie, bo odsiaduje wyroki za liczne wyłudzenia. Jak wyliczyła "Polityka", polskie sądy wymierzyły mu już w sumie 28 lat więzienia.
W styczniu 2011 r. premier zeznawał w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście jako świadek w procesie Gasińskiego, oskarżonego za fałszywe zeznania w sprawie rzekomej korupcji pięciu polityków PO (w tym Tuska) i SLD. To Gasiński był bowiem źródłem informacji dla Andrzeja Leppera, który w 2001 r. z mównicy Sejmu oskarżył o korupcję Tuska, Włodzimierza Cimoszewicza, Andrzeja Olechowskiego, Jerzego Szmajdzińskiego i Pawła Piskorskiego (Leppera skazano za to zniesławienie na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu).
Zeznania Tuska w sądzie poprzedził alarm bombowy. Ewakuacja sądu spowodowała, że media nie zauważyły, iż w procesie kryminalnym w charakterze świadka uczestniczył premier Donald Tusk, co jest, trzeba przyznać, wydarzeniem wyjątkowym - pisała wtedy "Polityka". Według niej Tusk przez dwie godziny odpowiadał na pytania Gasińskiego; sąd niektóre uchylał jako niezwiązane ze sprawą.
Po tym Gasiński (jego sprawę o fałszywe zeznania ostatecznie umorzono z powodu przedawnienia) pozwał Tuska o ochronę dóbr osobistych. W napisanym przez siebie pozwie zarzucił mu, że wraz z podległymi sobie służbami celowo sprokurował alarm bombowy w sądzie - aby na rozprawie nie było dziennikarzy.
W czwartek w sądzie reprezentujący Tuska mec. Grzegorz Wójtowicz powiedział, że powód nawet nie uprawdopodobnił swych twierdzeń, którym pozwany w całości zaprzecza. Adwokat dodał, że Gasiński nie wykazał też, jakie jego dobra osobiste Tusk miał naruszyć i w jaki sposób.
Uprawnienia oskarżonego w procesie karnym nie są tożsame z dobrami osobistymi z kodeksu cywilnego - oświadczył mec. Wójtowicz.
Sąd zdecydował, że Gasiński zostanie przesłuchany przez sąd w Kłodzku, właściwy dla zakładu karnego, gdzie obecnie przebywa. Powód ma wtedy sprecyzować swe roszczenia.
Sąd na razie nie rozstrzygnął wniosku powoda o przesłuchanie Tuska - przeciwny temu jest mec. Wójtowicz. Oddalono zaś inny wniosek Gasińskiego - o przesłuchanie dziennikarza "Polityki", który opisał sprawę alarmu w sądzie.
Gasiński - b. zootechnik z gospodarstwa rolnego w Klewkach pod Olsztynem firmy Inter Commerce własności biznesmena Rudolfa Skowrońskiego (od kilku lat poszukiwanego) - zasłynął z opowieści o afgańskich talibach lądujących w Klewkach i o wągliku, który miał się tam rzekomo znajdować. Bywał w Sejmie, spotykał się z Andrzejem Lepperem jesienią 2001 r. zanim ten ówczesny wicemarszałek Sejmu wygłosił z trybuny wystąpienie oskarżające polityków. Później Lepper został odwołany z funkcji wicemarszałka. W sierpniu 2011 r. lider Samoobrony popełnił samobójstwo - śledztwo w sprawie umorzono.
Gasiński miał liczne inne kłopoty z prawem. Wiele sądów w całej Polsce skazało go za nieopłacenie rachunków za hotele, gdzie przebywał, podszywając się m.in. pod dziennikarzy. Na swoim koncie ma blisko 30 wyroków skazujących go za różne przestępstwa - w większości wyłudzenia i poświadczenia nieprawdy. W 2011 r. Sąd Najwyższy utrzymał karę 10 miesięcy więzienia za ucieczkę z prokuratury, gdy wyskoczył przez okno łazienki, wykorzystując nieuwagę policjantów.