Nie przypuszczałam, że będziemy tu, gdzie jesteśmy, jeśli chodzi o rozchwianie społeczne, jeśli chodzi o to, kogo jeszcze interesuje katastrofa smoleńska, i kto uważa, że jest obrońcą, z resztą z samopowołania się - mówi w rozmowie z Konradem Piaseckim, Izabella Sariusz-Skąpska, prezes Federacji Rodzin Katyńskich. Tego się nie spodziewałam, że po trzech latach będę musiała codziennie rano się zastanawiać, czy włączając telewizję i patrząc na pasek wiadomości, zobaczę tam Smoleńsk, czy nie, i czy państwo dziennikarze o 8:00 nie spytają mnie o pierwszy komentarz przy jakiejś nowej odsłonie makabry. Rzadko są to fakty, zazwyczaj jest to po prostu nowa porcja bólu dla nas - dodaje w Kontrwywiadzie RMF FM.

Reklama

Zapytana, czy za te problemy obciąża wszystkich Polaków, mówi, że chodzi jej raczej o pewne grupy ludzi. Wie pan, mówienie ciągle, powoływanie się na katastrofę smoleńską, mówienie o czczeniu ofiar, ja bym chciała zapytać tych głównych liderów rozmaitych takich, czy innych manifestacji, takich czy innych przedsięwzięć, czy potrafią z pamięci wymieć 96 ofiar. Jestem zmęczona, jesteśmy chyba wszyscy zmęczenie te 96 rodzin tym, że to jest mówienie, że ktoś zginął i inni. Dla mnie zginął w tej katastrofie Andrzej Sariusz-Skąpski, mój ojciec i inni, ale mnie do głowy by nie przyszło, żeby w ten sposób o tym mówić. Ja, wie pan, potrafię wymienić 96 nazwisk - zauważa.

Prezes federacji tłumaczy, że nie usłyszała od prezydenta Dmitrija Miedwiediewa konkretnej daty zwrotu wraku. Proszę pamiętać, że to było niespełna dwa miesiące po tym, jak my - te trzy kobiety, wtedy jeszcze w potężnej czerni - stałyśmy przed tym wrakiem. I to też jest ta różnica pomiędzy nami a wieloma osobami, które powrzaskują na temat wraku. Myśmy ten wrak widziały - mówi.

Jest też przerażona tym, co stanie się, gdy wrak wróci do Polski. I teraz przeraża mnie perspektywa, że nawołuje się do jak najszybszego powrotu wraku, ale proszę pamiętać, że natychmiast pojawia się ogólnopolska, ogólnonarodowa - i inne takie "ogólno-", w których ani "- polska", ani "- narodowa" nie powinno się znaleźć - dyskusja, co się z tym wrakiem stanie - uważa.

Przede wszystkim, proszę pamiętać, to jest wrak. To słowo powinno chyba wszystko wyjaśniać. Jak ktoś nie zna znaczenia tego słowa, to odsyłam do pierwszego słownika. Czy ktoś robi pomniki, a raczej muzea, gdzie można zwiedzać wraki samochodów, w których zginęli ludzie? Czy autobus z Grenoble został wystawiony na widok publiczny? - pyta. I dodaje: czy ktoś pomyślał, co dla nas, rodzin, oznacza ten wrak? Pomysł, gdzie któryś z naszych bliskich siedział. Bo ja na przykład dokładnie wiem, gdzie siedział mój ojciec. I wiem, w której części wraku mogłabym szukać czegoś, co miałoby mi go przypominać. Może to idzie za daleko, ale wydaje mi się, że trzeba pamiętać, iż to jest prawie otwarty grób.

Atakuje więc tych polityków, którzy chcą wystawić wrak na widok publiczny. Jeśli mówią to politycy, i to mnie przeraża, z wszystkich stron sceny politycznej, mówią, że będzie można to oglądać! To w jakim celu? Czy doszliśmy do takiego etapu, że nie ma już żadnego tabu? Ja nie chodzę na cmentarz po to, żeby oglądać, zaglądać w otwarte groby, bo chodzę tam po to, aby położyć kwiaty na uporządkowanych grobowcach i mogiłach. Czy wrak to naprawdę będzie coś z czego będzie można zrobić eksponat muzealny? - stwierdza.

Co więc powinno się stać z wrakiem? Zdaniem Izabelli Saryusz-Skąpskiej trzeba go przetopić i zmienić w część pomnika. Element pomnika to co innego. Element pomnika to znaczy, że na przykład, ja sobie to tak w każdym razie wyobrażam, wrak tupolewa, jedzie do huty zostaje przetopiony i rzeczywiście jest elementem jakiegoś pomnika, ale nie stawiałabym go na Krakowskim Przedmieściu, nie stawiałabym go w miejscach, gdzie byłby przedmiotem okołopolitycznych afer - uważa szefowa Federacji Rodzin Katyńskich.