Ostatecznie po negocjacjach policji i straży pożarnej udało się ściągnąć mężczyznę z konstrukcji - jak podaje Gazeta.pl.

Pojawienie się potencjalnego samobójcy na przęśle mostu - jedynej drogowej przeprawie przez Wisłę w Toruniu - doprowadziło do zablokowania ruchu i utworzenia się gigantycznych korków. To z kolei wywołało irytację kierowców - niektórzy z nich głośno zachęcali 50-latka, by skoczył do Wisły i umożliwił im dalszą jazdę.

Reklama

- Nie wiemy, co kierowało tym człowiekiem, dlaczego to zrobił, czy przeżywał jakiś dramat, nieszczęście, wyglądał jakby był po alkoholu lub jakichś środkach odurzających - relacjonował jeden ze świadków, który jak inni utknął na moście. - Ale ludzie zachowywali się jak bydło. Co za znieczulica i zezwierzęcenie - dodał.

W stronę samobójcy leciały najgorsze przekleństwa i wyzwiska. Niektórzy bez ogródek krzyczeli do niego, żeby w końcu skoczył, bo im się spieszy.

Po rozmowie z policyjnym negocjatorem mężczyzna ostatecznie - po kilku godzinach - zgodził się zejść z przęsła.