Od kilku lat w czasie uroczystości rocznicowych na warszawskich Powązkach przy pomniku Gloria Victis dochodzi do zgrzytu. Wygwizdywani są przedstawiciele władz, m.in. premier Donald Tusk, a także Władysław Bartoszewski, weteran walk powstańczych.
Przed tegorocznymi obchodami dyskusję rozpoczął tekst Janusza S. Majewskiego opublikowany w "Gazecie Wyborczej". Autor napisał w nim, że w tym roku na Powązki wybierze się dopiero, kiedy nie będzie tam już krzykaczy, polityków celebrytów, którzy przychodzą tylko po to, by zebrać oklaski.
- Nie stanę o 17 pod pomnikiem Gloria Victis, bo nie chcę po raz kolejny być świadkiem żenujących buczeń zwolenników PiS, słuchaczy Radia Maryja, narodowców, wrogów obecnie rządzących - jednym słowem tych wszystkich, którzy mylą uroczystości z wiecem partyjnym, a rocznicę powstania odkryli dla siebie kilka lat temu - czytamy w tekście Majewskiego.
Tekst ten został skomentowany jako nawoływanie do bojkotu Godziny W - taką tezę postawił w rozmowie z serwisem Stefczyk.info historyk Leszek Żebrowski. - W tych słowach można wyczuć niezbyt zakamuflowane wezwanie do bojkotu. Skoro ludzie nie chcą czcić tego święta tak, jak nakazuje „GW”, to nie powinni wcale w tym uczestniczyć - mówił historyk.
Szerokim echem odbiły się wypowiedziane również dla "Gazety Wyborczej" słowa Władysława Bartoszewskiego, który stwierdził, że w tym roku po raz pierwszy zastanawia się, czy iść 1 sierpnia o godzinie 17 pod pomnik Gloria Victis. - Teraz, zamiast czuć się uprawnionym moralnie współgospodarzem obchodów - nie obiektem czci, ale współgospodarzem - zastanawiam się: czy ja tam jestem na miejscu? Czy to jest miejsce zawłaszczone przez motłoch? Bo tak nazywam tych ludzi - mówił Bartoszewski.
Do tych słów odniósł się w TOK FM Piotr Gliński, swego czasu kandydat PiS na premiera rządu technicznego. Gliński stwierdził, że choć jest w stanie zrozumieć to buczenie, nie popiera go. Zaapelował jednak do Władysława Bartoszewskiego o powściągnięcie języka. - Nie wiem, kogo pan prof. Bartoszewski nazywa motłochem. Sugerowałbym, prosiłbym pana profesora o bardziej wyważone sądy. To już nie pierwsze tak mocne słowa wypowiedziane przez prof. Bartoszewskiego. Takie słowa wzbudzają przecież reakcję i nasze życie polityczne zamienia się w pałowanie - stwierdził.
Głos zabrał jeden z polityków. Andrzej Rozenek, kandydat Ruchu Palikota na prezydenta Warszawy, zapowiedział, że na Powązkach się nie pojawi. - To nie jest miejsce dla polityków, tam przede wszystkim powinni być powstańcy, przedstawiciele organizacji kombatanckich i władz Warszawy. Politykom radziłbym się trzymać z dala. Ostatnio te imprezy przekształcały się w manifestacje polityczne. W ten sposób, zamiast czcić pamięć wspaniałych powstańców, zajmujemy się bieżącą polityką - powiedział w radiu TOK FM. Zaznaczył, że jego zdaniem na uroczystościach nie powinno być ani prezydenta, ani premiera, ponieważ - jak przekonywał - obaj są politykami.
Komentarze(234)
Pokaż:
Share on email
Share on facebook
Share on twitter
More Sharing Services
Środa, 31 lipca 2013 (13:11)
Stanowisko Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie w sprawie wypowiedzi Władysława Bartoszewskiego
Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie apeluje do Władysława Bartoszewskiego, aby jak najszybciej przeprosił uczestników uroczystości rocznicowych Powstania Warszawskiego za obraźliwe nazwanie ich w dzisiejszym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” motłochem.
Od osoby legitymującej się kombatancką przeszłością oraz wieloletnią służbą w dyplomacji III Rzeczypospolitej, a także autora wielu opracowań historycznych na temat okupacji niemieckiej w Polsce i dziejów Armii Krajowej można oczekiwać większej kultury słowa i umiejętności powściągnięcia emocji w każdej sytuacji.
Polityk musi mieć sporą odporność na różne w treści i formie reakcje ludzi, z którymi się spotyka. Nawet jeżeli są one dla niego przykre i uważa je za niesprawiedliwe, nie wolno mu zniesławiać nikogo, a zwłaszcza dokonywać niemądrych generalizacji.
Użycie wysoce pogardliwego słowa wobec wszystkich uczestników rocznicowych spotkań pod pomnikiem Gloria Victis na warszawskich Powązkach, wśród których znajduje się wielu weteranów Polskiego Państwa Podziemnego bynajmniej nie buczących i nie gwiżdżących na przedstawicieli obecnych władz (a nawet zażenowanych wyrażaniem w nie licujący z powagą miejsca i czasu sposób politycznych antypatii), jest zachowaniem niegodnym, za które należy publicznie przeprosić.
Ufamy, że Władysławowi Bartoszewskiemu nie zabraknie cywilnej odwagi i zrobi to, do czego zobowiązuje go etos żołnierza Armii Krajowej.
Kraków, 31 lipca 2013
rzecznik POKiN
dr Jerzy Bukowski