Dziennikarze "Newsweeka" dotarli do akt śledztwa w sprawie męża Magdaleny Ogórek - kandydatki SLD na prezydenta. Okazuje się, że prywatna uczelnia, w której Piotr Mochnaczewski był kanclerzem do sierpnia 2014, zarzuca mu wyprowadzenie z placówki sprzętu kuchennego wartości ponad pół miliona złotych. Z dokumentów wynika, że Viamoda dogadała się z producentami profesjonalnego sprzętu kuchennego. Philipiak dostarczył szkole garnki, noże, miski, patelnie, naczynie i sztućce za ponad 200 tys. złotych, z kolei Kenwood przekazał w barterze maszynki do mięsa, blendery, miksery czy sokowirówki o wartości ponad 300 tys. złotych - pisze tygodnik.
Władze Viamody twierdzą, że gdy Mochnaczewski zmienił pracę i został rektorem Małopolskiej Wyższej Szkoły im. Józefa Dietla (na której wykłada też jego żona) - jest też głównym udziałowcem w spółce, która założyła tę uczelnię, to zabrał cały sprzęt ze sobą. Nic więc dziwnego, że jego były pracodawca złożył zawiadomienie do prokuratury.
Mochnaczewski rozpoczął przemieszczanie sprzętu kuchennego należącego do Viamoda do siedziby Małopolskiej Wyższej Szkoły im. Józefa Dietla wyłącznie po to, by w kierowanej przez siebie uczelni, tj. w Małopolskiej Wyższej Szkole im. Józefa Dietla otworzyć kierunek studiów w zakresie nauki sztuki kulinarnej. Przywłaszczony sprzęt jest wykorzystywany przez pana Piotra Mochnaczewskiego do prowadzenia zajęć na tym kierunku - czytamy w doniesieniu o przestępstwie, do którego dotarł "Newsweek".
Jak całą sprawę tłumaczy mężczyzna? W SMS-ie do redakcji "Newsweeka" napisał, że nie ma jeszcze postawionych żadnych zarzutów. Z kolei Magdalena Ogórek, którą dziennikarze zapytali o to, z jakiego sprzętu korzystała podczas prowadzenia wykładów w szkole swego męża, nie odpowiedziała na próbę kontaktu.
ZOBACZ TAKŻE: Magdalena Ogórek w amerykańskim magazynie dla panów. "Super hot">>>