Wczoraj po południu dyspozytor numeru 112 odebrał telefon od roztrzęsionej kobiety z Morąga, która poinformowała go, że właśnie... zabiła męża. Informacja została szybko przekazana na policję, która na miejsce wysłała swoich funkcjonariuszy.
Okazało się, że niewiele wcześniej małżonkowie pili razem alkohol. Gdy trunek się skończył, zrobiło się nerwowo. W kuchni wybuchła awantura, w czasie której kobieta uderzyła mężczyznę otwartą dłonią w twarz. Ten zaś osunął się na ziemię i przestał się ruszać. Nie reagował, gdy próbowała go ocucić. Roztrzęsiona kobieta zadzwoniła po pomoc.
Kiedy mąż zobaczył, że kobieta sięga po telefon i wzywa pogotowie, wstał z podłogi. Mundurowym, którzy wkrótce przyjechali na miejsce, tłumaczył, że w ten sposób chciał zapobiec dalszej awanturze. Skończyło się jednak na tym, że - jak pisze policja - "żeby nie zaogniać napiętej przez swój niefortunny żart atmosfery, mężczyzna opuścił mieszkanie, by spędzić noc u kolegi".