Ostatecznie prokuratura uznała za słuszne ustalenia sądu, który uniewinnił Brauna, że nie wypełnił on znamion przestępstw - wyjaśnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Michał Dziekański.
Po wyborach samorządowych do siedziby PKW dostała się grupa osób, które rozpoczęły okupację. Był wśród nich Grzegorz Braun, autor filmów dokumentalnych i kandydat w wyborach prezydenckich. Żądali m.in. natychmiastowej dymisji członków PKW w związku z przedłużającym się obliczaniem wyników wyborów. PKW musiała przerwać pracę, a po kilku godzinach policja usunęła wszystkich z budynku i zatrzymała 12 osób.
Postawiono im zarzuty "naruszenia miru domowego", co wynikało z zawiadomienia administratora obiektu. Art. 193 Kodeksu karnego stanowi: "Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
Braun nie przyznał się do winy. Zeznał, że działał w "stanie wyższej konieczności", w sytuacji zagrożenia państwa wobec przedłużającej się "groteski" z liczeniem głosów. Podkreślał, że został "zaproszony" do środka przez przedstawicieli zarządcy budynku.
W marcu 2015 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieście uznał winę Brauna i wymierzył mu karę tysiąca złotych grzywny. Sędzia SR Iwona Konopka podkreślała, że działanie Brauna można porównać do wizyty na zaproszenie w domu prywatnym, podczas której dochodzi do spornej wymiany zdań, po której właściciel żąda opuszczenia tego domu przez oskarżonego. - Oskarżony jednak odmawia wyjścia, twierdząc, że nie wyjdzie, dopóki ta osoba nie zgodzi się z jego zapatrywaniami i nie spełni jego postulatów - mówiła.
Obrona złożyła apelację, wnosząc o uniewinnienie. Dowodzono w niej, że nie ma mowy o przestępstwie, gdyż przepis o "mirze domowym" może się odnosić tylko do mieszkań prywatnych. Ponadto, według obrony, do opuszczenia sali wzywała "osoba nieuprawniona", bo był to szef ochrony Kancelarii Prezydenta RP (od której PKW wynajmowało lokal), a nie ktoś z PKW.
W sierpniu 2015 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zmienił wyrok SR i uniewinnił Brauna. SO uznał, że stan faktyczny sprawy jest bezsporny, ale SR nie dokonał prawidłowej oceny zachowań oskarżonego. Według SO, SR nie opisał w uzasadnieniu, że sprawa dotyczyła pomieszczeń zajmowanych przez PKW. Sędzia Piotr Raczkowski podkreślał, że przedstawiciel Kancelarii Prezydenta RP mógł żądać opuszczenia pomieszczeń Kancelarii, ale nie tych zajmowanych przez PKW. Ponadto sędzia zaznaczył, że ani przedstawiciel Kancelarii, ani PKW nie ustanowił się w postępowaniu jako pokrzywdzony.
Sędzia podkreślił, że przedmiotem ochrony artykułu Kk o "mirze domowym" może być instytucja publiczna. Dodał, że teoretycznie w tej sprawie można było rozważać przestępstwo z art. 224 Kk, który przewiduje do 3 lat więzienia dla tego, kto "przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe organu państwowego". Sędzia zaznaczył, że byłoby to jednak możliwe tylko na początku postępowania.
W styczniu tego roku ówczesny rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Przemysław Nowak informował o złożeniu kasacji do SN. Mówił, że prokuratura zarzuciła wyrokowi SO obrazę prawa materialnego przez błędne uznanie, iż opis czynu nie był kompletny i nie pozwalał na przyjęcie, iż zachowanie oskarżonego wypełniło znamiona przestępstwa z art. 193 Kk. Prokuratura zarzuciła też SO naruszenie przepisów prawa procesowego przez dokonanie "powierzchownej, fragmentarycznej i nieprawidłowej" kontroli odwoławczej.
Według prokuratury skutkiem tego były "błędne ustalenia i oceny w zakresie osoby uprawnionej do żądania opuszczenia lokalu". Jak podał Nowak, z uwagi na stosunek prawny, jaki łączył PKW i Kancelarię Prezydenta RP, prawo żądania opuszczenia lokalu przysługiwało wyłącznie właścicielowi, tj. Kancelarii Prezydenta lub upoważnionej przez nią osobie. - Zarówno w akcie oskarżenia, jak i w skazującym wyroku sądu I Instancji, prawidłowo wskazano osobę mającą prawo żądania opuszczenia lokalu - dodał Nowak.
W oddzielnym procesie wcześniej zostali uniewinnieni dwaj dziennikarze: Tomasz Gzell z Polskiej Agencji Prasowej i Jan Pawlicki z TV Republika, wykonujący obowiązki służbowe, a zatrzymani podczas usuwania okupujących.
W wyborach prezydenckich w 2015 r. Braun zdobył 0,83 proc, głosów; poparło go 124 tys. osób.