We wczorajszej rozmowie z DGP prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala zapowiedział na wrzesień początek negocjacji dotyczących zbiorowego układu pracy w spółce.

Reklama

– Wszyscy już dobrze wiedzą, że trzeba coś z tą firmą zrobić, by nie była wiecznie piętnowana. Związkowcy też mają tego dość – powiedział. Wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski mówił nam, że propozycji zarządu dotyczących dokumentu jeszcze nie ma, ale przyznał, że zgodnie z porozumieniem z kwietnia poprzedzającym powstanie PGG system wynagrodzeń, który ma być określony w układzie, na pewno musi być prostszy. Choć związkowcy oczywiście nie godzą się na to, by wynagrodzenia górników były niższe.

Sęk w tym, że zarządy spółek węglowych głowią się właśnie, jak obniżyć koszty wynagrodzeń, które w sektorze węglowym wynoszą 50 proc. wszystkich i ok. 60 proc. stałych. Koszt płac w Polskiej Grupie Górniczej ze wszystkimi dodatkami wyniesie w tym roku ok. 2,4 mld zł. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej będzie to ok. 1,9 mld zł, a w Katowickim Holdingu Węglowym ok. 1 mld zł.

Plany spółek węglowych są dość spójne – wszystkie dążą do tego, by system wynagrodzeń był jak najbardziej powiązany z efektywnością oraz wynikami całej firmy czy nawet poszczególnych kopalń.

Modelem przywoływanym przez zarządzających jest prywatna kopalnia Silesia należąca od 2010 r. do czeskiego koncernu energetycznego EPH. O ile na przykład została tam tradycyjna barbórka (czyli nagroda z okazji Dnia Górnika), tak słynna czternasta pensja, czyli czternastka, ma być wypłacana jako nagroda z zysku. W państwowych kopalniach też tak kiedyś było, ale pod wpływem wieloletnich zmian i negocjacji na linii zarządy – związki zawodowe czternastka była wypłacana także wtedy, gdy firmy notowały straty.

Poza tym wynagrodzenia mają być bardziej elastyczne.

Reklama

– Chodzi o to, by jak największa część pensji powiązana była z wynikiem kopalni czy też z efektywnością wydobycia – mówi mi jeden z zarządzających.

Dodatkowo w nowych układach zbiorowych ma być zapisany nowy system czasu pracy – nie chodzi o to, by górnicy pracowali więcej niż dotychczas, ale o to, by tak konstruować zmiany, by wart setki milionów złotych sprzęt na dole pracował dłużej (poprawa efektywności) – dziś bowiem to średnio 8–10 godzin faktycznej pracy w ciągu doby.

Zdaniem górniczych menedżerów powinno dojść również do odpowiedniej wyceny stanowisk pracy – nie każde stanowisko na dole bowiem jest tak samo trudne, a często pensje są bardzo podobne.

Jak wynika z informacji DGP, pojawił się również pomysł, by osoby pracujące na najtrudniejszych stanowiskach (czyli m.in. bezpośrednio w ścianie wydobywczej czy na przodku) zarabiały więcej niż te na nieco lżejszych dołowych. Niewykluczone, że spółki będą też chciały wycofać się z deputatu węglowego dla swoich załóg lub powiązać jego wielkość z wynikami kopalni. Deputat węglowy na lata 2016–2018 zawiesiła już Jastrzębska Spółka Węglowa, podobnie zresztą jak czternastki (których nie będzie też na razie w PGG i KHW).

Z naszych informacji wynika również, że pod uwagę brane są także premie zadaniowe – jeśli dana brygada zrobi coś szybciej, niż zakładano, będzie mogła liczyć na bonus. – Oczywiście nie ma mowy, by robili to kosztem bhp – zarzekają się zarządzający.

Za mniej więcej miesiąc należy się spodziewać negocjacji układów zbiorowych w PGG i JSW. Jak ustaliliśmy – niewykluczone, że część planowanych zmian może się znaleźć poza układem zbiorowym, a w regulaminie pracy, który wchodzi w życie w 30 dni po jego ogłoszeniu.

Nie wiadomo, jak będzie wyglądała sprawa układu w KHW. Dziś obowiązuje tam jednolity dla całej spółki HUZP (holdingowy układ zbiorowy pracy). Jednak na bazie KHW ma być budowany Polski Holding Węglowy (przy udziale m.in. Enei i Węglokoksu) – do nowej spółki stary układ nie przejdzie. Na razie firma nie zastanawiała się nad jego wypowiedzeniem, bo do czasu wynegocjowania nowego i tak obowiązywałby stary. Dlatego ten jest po prostu modyfikowany.

– Planowane zmiany to krok w dobrym kierunku, są konieczne – ocenił w rozmowie z DGP Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. – Dzisiejsze składowe płac należy wrzucić do funduszu wynagrodzeń i stworzyć system oparty w dużej części na modelu elastycznym. Trudno utrzymywać stały poziom płac, nie oglądając się na kondycję sektora. Część bonusów, jak czternastka czy deputat, musi być powiązana z wynikiem finansowym, to motywuje do pracy. Za trzy, cztery lata te kopalnie, które wyjdą na prostą (a będzie ich dużo mniej), nie będą miały kogo zatrudnić, bo młodzi ludzie odwracają się od górnictwa. Jeszcze niedawno na wydziale górniczym na Politechnice Śląskiej na roku studiowało 400 osób, a dziś 40 – tłumaczył.

Z kolei Piotr Buchwald, ekspert branży górniczej, prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, podkreśla, że według danych Agencji Rozwoju Przemysłu wiemy, że w Polsce za ubiegły rok górnictwo odprowadziło do Skarbu Państwa oraz gmin w ramach podatków i opłat 6,5 mld zł, a ubiegłoroczna pomoc państwa dla tej branży wyniosła 716 mln zł.