Taki wyrok wydał w czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie w głośnej sprawie podsłuchów w warszawskich restauracjach. Można się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Żaden z podsądnych nie stawił się na ogłoszeniu wyroku.
Prokuratura żądała dla Falenty kary 1,5 roku więzienia w zawieszeniu i 540 tys. zł grzywny oraz 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywny dla Lassoty i Rybki. Chciała też, by sąd odstąpił od kary wobec N., który miałby wpłacić 50 tys. zł na cel społeczny - co uzasadniono jego pomocą w śledztwie. Obrona wnosiła o uniewinnienie. Falenta twierdził, że miał informować ABW i CBA, że rozmowy gości restauracji są nagrywane. Zdaniem pełnomocników części pokrzywdzonych - Jacka Rostowskiego i Radosława Sikorskiego - żądania prokuratury były zbyt niskie.
Podsądnym groziło do 2 lat więzienia. Według prokuratury motywy ich działania miały "charakter biznesowo-finansowy". Media twierdzą, że nagrania miały być zemstą Falenty za śledztwo w sprawie jego firmy Składy Węgla, a także próbą zdobycia ważnych dla działalności gospodarczej informacji.
Falenta i Rybka nie przyznali się do winy - Lassota i N. przyznali się. N. zeznawał, że Falenta za pieniądze zlecał nagrywanie rozmów. Falenta mówił, że N. kłamie. Lassota jako swą motywację wskazał "nieprawidłowości popełniane przez funkcjonariuszy publicznych".
Sąd: Naczelną motywacją chęć wzbogacenia się
Oskarżeni, będąc w pełni świadomi podejmowanych działań, przez długi okres rozmyślnie i konsekwentnie nagrywali rozmowy - mówił sędzia Paweł du Chateau w uzasadnianiu wyroku. Dodał, że wykazywali się przy tym "sporą determinacją" i "sprawną logistyką".
Dodał, że "jakakolwiek inna, niż finansowa motywacja" nie znajduje potwierdzenia w ustaleniach podjętych w sprawie.
Według sędziego nie było intencją procederu nagrywania ujawnienie nieprawidłowości po stronie władzy; Dla Falenty - jak ocenił sąd - był "to sposób prowadzenia biznesu", w celu postawienia się w lepszej sytuacji biznesowej.
Obrona Falenty zapowiada apelację
Obrońcy nieobecnego na ogłoszeniu wyroku Falenty w rozmowie z PAP kwestionowali uznanie przez sąd, że ich klient kierował się motywacją finansową i że nie informował CBA i ABW o nielegalnym nagrywaniu polityków. Całość naszej argumentacji przedstawimy w apelacji - powiedział mec. Małecki.
Wyrok należy uznać za słuszny - powiedział dziennikarzom prok. Adam Borkowski. Dodał, że w odniesieniu do Falenty z jednej strony wyrok jest surowszy od wniosku prokuratury, jeśli chodzi o karę pozbawienia wolności, z drugiej strony nie zawiera jednak wnioskowanej przez prokuraturę grzywny. Zaznaczył, że na obecnym etapie nie może jednak przesądzić, czy będzie apelacja. Zapowiedział, że prokuratura wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku.
Na pewno wątek finansowy był motywacją pierwotną; czy jedyną, trudno powiedzieć, nie uzyskano materiałów wskazujących na inną motywację - ocenił prokurator.
Sprawa dotyczyła nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych w warszawskich restauracjach. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę, szefa CBA Pawła Wojtunika. W sumie, podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań, utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97. Ujawnione w mediach nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska. Akt oskarżenia wysłała sądowi we wrześniu 2015 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.