"Przypomina mi się, jak w 2014 roku wielu politologów, także dziennikarzy, pytało, kto jest dysponentem taśm z restauracji "Sowa i przyjaciele" i komu te taśmy służą. Teraz nie mam wątpliwości, że służą jednej partii politycznej - PiS-owi. (...) Czy przypadkiem nie jest tak, że to Prawo i Sprawiedliwość decyduje o tym, kiedy te taśmy wypływają, a kiedy nie?" - powiedział Kierwiński na antenie TVP1.
Ja się zastanawiam nad jedną i to bardzo poważną kwestią - jak to jest, że rząd Prawa i Sprawiedliwości ma problem - bo ma, z minister Sadurską - i nagle pojawiają się kolejne taśmy. To bardzo jasno wskazuje, że PiS po prostu gra tymi taśmami. Jeżeli jest tak, że partia rządząca w Polsce stoi za tymi nielegalnymi nagraniami (...), to dokąd doszliśmy? - kontynuował, podkreślając w swojej wypowiedzi słowo "jeżeli".
Zapytany o dowody, oznajmił, że ich nie ma, ale - jak twierdzi - wskazuje na to "bardzo prosta logika". Kiedy pojawia się problem wizerunkowy dla PiS-u, pojawiają się albo taśmy, albo Smoleńsk. To dwie rzeczy, które zawsze są w Prawie i Sprawiedliwości - powiedział.
TVP Info opublikowała w piątek nieznane dotychczas nagranie z restauracji "Sowa i Przyjaciele", które pochodzi prawdopodobnie z 7 lutego 2014 r. Słychać na nim głosy: ówczesnego ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego; b. rzecznika rządu Pawła Grasia; byłego już wtedy szefa Biura Ochrony Rządu, generała Mariana Janickiego; biznesmena Jerzego Mazgaja i księdza Kazimierza Sowy. Rozmowa miała dotyczyć m.in. obsadzania stanowisk w spółce energetycznej Tauron.
W czwartek poinformowano, że Małgorzata Sadurska złożyła rezygnację z funkcji szefowej Kancelarii Prezydenta z dniem 12 czerwca. Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk podał z kolei, że jest ona kandydatką do zarządu PZU.