W czwartkowym programie "Rzecz o Polityce" w tv.rp.pl wiceminister obrony mówił o działaniach rządu w sprawie mieszkańców poszkodowanych w wyniku nawałnic, które przeszły przez Polskę w ostatnich dniach.
Na uwagę, że pomoc dla mieszkańców przybyła zbyt późno, Dworczyk odparł: Rozumiem to rozczarowanie części lokalnych społeczności, że pomoc nie nastąpiła tak szybko, jak oczekiwaliby mieszkańcy. Podkreślił, że na pewno trzeba będzie podsumować i zanalizować wszystkie podejmowane działania, jednak - jak podkreślił - on może wypowiadać się jedynie w imieniu MON.
Do nas wpłynął wniosek parę minut po czternastej, w dniu czternastego sierpnia, do godziny 15. minister obrony narodowej Antoni Macierewicz wydał decyzję - mówił Dworczyk, odnosząc się do sytuacji w miejscowości Rytel i dodając, że po kilku godzinach od tej decyzji żołnierze byli już na miejscu. Rytel był jednym z miejsc najbardziej dotkniętych przez burzę i nawałnicę, która przeszła w Pomorskiem w nocy z piątku na sobotę.
Dworczyk podkreślił, że po tym, jak zabezpieczono najbardziej pilne potrzeby, w dotkniętych nawałnicą miejscowościach pojawiła się premier Beata Szydło oraz szef MON.
Wiceminister przyznał, że sprawy wizerunkowe, a także poczucie społeczeństwa, że rząd interesuje się sytuacją, są ważne. Jednak, jak mówił, nie można gdzieś zatracić tej proporcji, tzn. jednak najważniejsze są realne działania, których efektem ma być pomoc mieszkańcom. Dodał, że są politycy, którzy ograniczają się jednie do działań wizerunkowych, a PiS nie jest taką formacją.
Wiceminister obrony stwierdził w późniejszej rozmowie w telewizji internetowej wpolsce.pl, że nie została podjęta decyzja o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej, ponieważ taki wniosek nie został zgłoszony przez wojewodę.
Najlepsze rozeznanie w sytuacji mają na miejscu władze, przedstawicielem lokalnych władz jest pan wojewoda, pan wojewoda nie zgłosił takiego wniosku. Oczywiście jest wiele miejsc, w których jest trudna sytuacja, natomiast ta sytuacja jest pod kontrolą, służby ofiarnie pracują, zresztą wspomaga je również wojsko, tysiące wolontariuszy. Trzeba zaufać urzędnikom, którzy mają najlepszy ogląd lokalnej sytuacji - powiedział Dworczyk.
Ocenił też w tv.rp.pl jako "cyniczne" pytania o to, dlaczego Wojska Obrony Terytorialnej nie zaangażowały się w pomoc mieszkańcom. Przypomniał, że WOT na terenie najbardziej poszkodowanego Pomorza wciąż nie jest sformowany. Wiceminister obrony zaznaczył, że gdyby był już sformowany, oczywiście byłby zaangażowany.
Cechą zasadniczą, jeśli chodzi o Wojska Obrony Terytorialnej, jest ich przypisanie do terenu - powiedział Dworczyk dodając, że obecnie gotowe do działania są brygady lubelska, podlaska oraz podkarpacka. "Mogę zapewnić, że gdyby tam nastąpił kataklizm, to na pewno ci żołnierze braliby udział w tych działaniach" - powiedział Dworczyk.