Jak napisano w raporcie, "górskie i nadmorskie hotele czeka pod koniec grudnia prawdziwe oblężenie". Na dwa tygodnie przed Nowym Rokiem na wynajęcie czekało tylko 7 proc. pokoi - wynika z zebranych przez firmę danych. Za dobę średnio trzeba zapłacić ponad 400 zł.
O wolne miejsce - jak wskazano - najtrudniej w tym okresie jest w górach, gdzie został już tylko jeden pokój na 25. Obłożenie tamtejszych hoteli jest o połowę wyższe niż na Mazurach. Mniej wolnych pokoi czeka też na przyjezdnych w miastach turystycznych blisko granicy z Niemcami.
Jak podkreślono, w Zakopanem na dwa tygodnie przed Nowym Rokiem przeciętna cena pojedynczego noclegu to ponad 1 tys. zł. Jak wyjaśniono, jest to spowodowane tym, że do wyboru "zostały już tylko te najdroższe propozycje". Zaznaczono, że w efekcie "na gości czeka tylko jeden pokój na sto".
Dla porównania, po wakacjach – we wrześniu – za dwuosobowy pokój w Zakopanem płacono 263 zł, czyli cztery razy mniej.
Z kolei w Bukowinie Tatrzańskiej stawka za dobę jest o połowę niższa niż w stolicy Tatr i wynosi 524 zł, ale ona także jest wynikiem 99-proc. obłożenia hoteli.
Dużo też za pokój dwuosobowy trzeba też zapłacić w Kołobrzegu - 630 zł, Sopocie - 623 zł czy Szczyrku - 403 zł.
Częstochowa to jedyne z popularnych wśród turystów miejsc, gdzie Nowy Rok można powitać, płacąc za dobę w hotelu miej niż 200 zł.