Informację o przesłuchaniach, które miały miejsce w ostatnich dniach, potwierdziła we wtorek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek. Prokuratura nie ujawnia treści złożonych przez europosłów zeznań. Ich przesłuchania miały formę wideokonferencji.
25 listopada ub. r. na placu Sejmu Śląskiego w Katowicach, przy pomniku Wojciecha Korfantego, zgromadziło się kilkudziesięciu przedstawicieli środowisk narodowych. Zgromadzenie zgłoszono pod nazwą "Stop współczesnej Targowicy". Organizatorzy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce.
Kilka dni później katowicka prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem art. 119 Kodeksu karnego. Chodzi o stosowanie podczas demonstracji gróźb wobec europosłów, którzy popierali rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski. W postępowaniu nikomu dotychczas nie przedstawiono zarzutów.
- Faktycznie w tym śledztwie m.in. zostali przesłuchani w charakterze świadków pokrzywdzeni europarlamentarzyści. Przesłuchania pokrzywdzonych są istotne z punktu widzenia postępowania karnego, niezależnie od kwalifikacji. Na tym etapie nie nie będziemy noc mówić na temat treści zeznań - powiedziała prok. Zawada-Dybek.
Przesłuchania odbywały się przez dwa dni w formie wideokonferencji – politycy nie przyjeżdżali do Katowic, byli w warszawskiej prokuraturze. Taką możliwość dają przepisy Kodeksu postępowania karnego. Po przesłuchaniu sporządza się protokół i przesyła do miejsca, gdzie świadek składał zeznania. Świadek zapoznaje się z protokołem i podpisuje go po ewentualnym naniesieniu poprawek, po czym dokument trafia z powrotem do prowadzącej śledztwo prokuratury.