Głośna wycinka lasu, choć wstrzymana, wciąż budzi kontrowersje. Leśnicy mają plan na zagospodarowanie miejsc po wyciętych drzewach – w miejscu ponad stuletnich drzewostanów chcą posadzić młode rośliny.
Sadzenie jest gorsze od wycinki, bo trwale zmienia charakter lasu - alarmują organizacje pozarządowe, które przygotowania do nasadzeń rejestrują w Puszczy Białowieskiej od jesieni. Miejsca po wyciętych drzewach są grodzone, glebę do nasadzeń przygotowuje się z użyciem glebogryzarek - relacjonuje w rozmowie z DGP Krzysztof Cibor z Greenpeace Polska. Jak dodał, już praca tych maszyn w naturalnym lesie jest niewskazana, bo dewastuje glebę, pozbawiając ją istotnych charakterystycznych wartości. To jest działanie zrozumiałe w lesie plantacyjnym, natomiast całkowicie niedopuszczalne w lesie takim jak Puszcza Białowieska – podkreślił Cibor.
Są jednak miejsca w puszczy, w których nasadzenia są dopuszczalne. Las został tam przekształcony przez człowieka w takim stopniu, że bez sadzonek nie działałby prawidłowo. My przeciwko takiej aktywności nie protestujemy. Ale przenoszenie podobnych praktyk do lasu naturalnego jest niedopuszczalne - zaznaczył ekspert z Greenpeace Polska. Według ekologów zdewastowane części lasu powinny być pozostawione same sobie, las odrodzi się sam. Człowiek nie może stworzyć puszczy, drzewa posadzone w grządkach jak buraki to nie las naturalny - mówił Cibor.
Tymczasem w przesłanym DGP stanowisku Lasy Państwowe przekonują, że samoistna odnowa lasu to proces często powolny i zawodny. Proponujemy połączenie sił ludzkich z siłami natury - czytamy.
LP przekonują, że sadzenie nie obejmuje rezerwatów przyrody ani parku narodowego, lecz tereny lasów gospodarczych, na których walczono z kornikiem drukarzem. Potrzeba stosowania odnowień wynika z naszej troski o to, by obszary leśne, na których kornik drukarz doprowadził do śmierci większości drzew, nie zamieniły się w tereny stale pokryte trawą - uważają leśnicy. Dlaczego nie zostawimy lasu samego sobie? Cóż, w naturze konkurencja nie śpi. Bardzo szybko postępuje sukcesja roślin zielnych, najczęściej tworzących zbitą nieprzenikliwą darń - dodają.
Według informacji uzyskanych w trybie dostępu do informacji publicznej przez ekologów nasadzenia są planowane w dwóch nadleśnictwach zarządzających Puszczą Białowieską: Browsk i Hajnówka.
W nadleśnictwie Hajnówka planowane jest w tym roku posadzenie 200 tys. drzew na obszarze ok. 26,5 ha lasu. Leśnicy zapewniają, że w puszczy nie powstaną drzewne monokultury. 58 proc. nowych nasadzeń to będą dęby, reszta - świerk, sosna, lipa i klon. Jak podkreślają Lasy, grodzenia to rozwiązanie tymczasowe - zostaną zdemontowane, gdy młode sadzonki będą wystarczająco silne, by poradzić sobie z podgryzaniem przez zwierzęta.
Organizacje pozarządowe zaapelowały w sprawie nasadzeń w Puszczy Białowieskiej do ministra środowiska Henryka Kowalczyka. W przekazanym do resortu w zeszłym tygodniu liście zwróciły się o powstrzymanie się od wszelkich działań w miejscach dotkniętych wycinką i zapewnienie należytej ochrony. Apel do nas wpłynął i jest w tym momencie analizowany - mówi DGP rzecznik Ministerstwa Środowiska Aleksander Brzózka. Według niego nie zostały na razie podjęte żadne decyzje dotyczące sadzenia drzew w Puszczy Białowieskiej.
Ekolodzy zwracają uwagę, że prowadzenie nasadzeń w ponad stuletnich drzewostanach jest niezgodne z planem zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000, którego częścią Puszcza Białowieska jest od ponad 10 lat. Prawniczka z organizacji Client Earth Agata Szafraniuk podkreśliła, że taki plan jest aktem prawa miejscowego, co oznacza, że w każdej chwili może zostać przekształcony. Obawiamy się, że Lasy będą chciały zmienić ten plan, bo jest on zdecydowanie nie po ich myśli - mówiła.
Legalność wycinki w Puszczy Białowieskiej bada Trybunał Sprawiedliwości UE, który wkrótce ma wydać wyrok. Orzeczenia TSUE w większości zapadają zgodnie z poprzedzającą je opinią rzecznika generalnego trybunału. A ta w przypadku Puszczy Białowieskiej jest niekorzystna dla polskich władz. 20 lutego rzecznik ocenił, że podczas wycinki drzew w puszczy doszło do naruszenia prawa. Według niego wycinki nie można tłumaczyć walką z kornikiem drukarzem. Jak stwierdził, Polska uchybiła spoczywającym na niej zgodnie z unijnym prawem zobowiązaniom dotyczącym ochrony ekologicznego charakteru lasu. Minister środowiska Henryk Kowalczyk zapowiedział dostosowanie się do wyroku TSUE.