- Broń Boże, nie żałuję! To nie tylko kwestia nagród, ale też jakości pracy. Nie chcę komentować jakości pracy PO. Byłoby niestosowne porównywać nas do nich – tłumaczy w rozmowie z portalem fakt24.pl poseł Andrzej Kosztowniak.

Reklama

W sumie członkowie Rady Ministrów w rządzie Tuska dostali jedynie 38 tys. zł, a co rzeczywiście nijak nie da się porównać do 2,1 mln zł przyznanych przez Beatę Szydło.

Kosztowniak utrzymuje też, że złożył interpelację, bo... chciał odeprzeć nadchodzący atak Platformy Obywatelskiej.

- Do naszego środowiska docierała informacja, że PO szykuje ostrą dyskusję na temat nagród w rządzie. Chciałem najzwyczajniej w świecie sprawdzić, czy oni też dostawali, bez rozróżnienia czy były to większe, czy mniejsze kwoty – mówi.

Reklama

Tzw. kryzys premiowy zaszkodził jak nic innego rządom PiS. Według różnych sondaży wypowiedź Beaty Szydło, że "nagrody się należały", krytycznie ocenia 75% Polaków.

Zjednoczona Prawica zanotowała też najwyższy od objęcia rządów, 12-procentowy spadek w sondażach. Prezes PiS Jarosław Kaczyński bagatelizuje jednak sprawę. - Z szacunkiem i pokorą odnosimy się do wyników badań, ale wiemy też, jak są prowadzone i w związku z tym jesteśmy pełni optymizmu – skomentował podczas konferencji prasowej.

Sam Andrzej Kosztowniak zapewnia, że koledzy z partii nie mają do niego najmniejszych pretensji o pechową interpelację.