Pod koniec ubiegłego tygodnia Tamara Czartoryska poinformowała media, że przelanie na konto w Liechtensteinie większości funduszy z transakcji zawartej między jej ojcem a ministrem kultury Piotrem Glińskim było z góry zaplanowane.

"Od momentu, gdy dowiedziałam się o zamiarach księcia Adama Czartoryskiego i Macieja Radziwiłła co do przekazania funduszy obcej Fundacji, wielokrotnie podkreślałam w pisemnej korespondencji z Maciejem Radziwiłłem, że takie działanie jest niemoralne i potencjalnie łamiące prawo głównie z powodu zagrożenia unikaniem podatków i ryzykiem prania pieniędzy" – napisała księżniczka. Jak stwierdziła, "z powodu bezprawnych czynów popełnionych z wyraźnym uprzedzeniem wobec Fundacji Czartoryskich, wszyscy obecni członkowie Rady muszą zostać usunięci ze stanowiska, a na ich miejsce wyznaczone nowe osoby".

Reklama

Fundacja Czartoryskich uznała te oskarżenia za "krzywdzące stwierdzenia i insynuacje". "Z ubolewaniem oświadczamy, że Jej aktualne działania szkodzą Fundacji, naruszają dobre imię Fundacji i osób zasiadających w jej organach, które podejmą odpowiednie kroki prawne w celu obrony swojego dobrego imienia" - brzmiał komentarz stowarzyszenia.

Nie zniechęciło to Czartoryskiej do wydania kolejnego oświadczenia, w którym stawia swojej rodzinie i członkom Fundacji jeszcze mocniejsze zarzuty niż uprzednio.

Tamara Czartoryska m.in. ujawnia treść maila od prezesa Radziwiłła: "3 kwietnia 2018 r. Maciej Radziwiłł napisał do mnie kolejny e-mail: Znajdujemy się w środku walki politycznej między rządem a opozycją. Musimy to przeczekać. Media chcą obrócić sprawę w rodzinną operę mydlaną, a ty im tylko w tym pomagasz. Oni tylko na to czekają. Jeśli mnie zaatakujesz, będę musiał się bronić. Uwierz, moja odpowiedź będzie mocna i zniszczy twoją wiarygodność. Nie idźmy w tym kierunku".

Ponadto dziedziczka utrzymuje, że mimo członkostwa w Radzie Fundacji, w ostatnich latach nie uczestniczyła w posiedzeniach, ponieważ ojciec nie informował jej o posiedzeniach.

"W latach 2013-2016, rok po tym, jak żona mojego ojca dołączyła do Rady, a ja zgłosiłam swoje obiekcje co do kursu, jaki obrano dla muzeum, przestałam być zapraszana na zebrania, a nawet informowana o zebraniach. Gdy podjęłam ten temat z ojcem, opowiedział, że żadnych posiedzeń nie ma, i uciął temat. Prawda jest taka, że w latach 2013-2016 te posiedzenia się odbywały. Chciałabym wiedzieć, kto podpisywał uchwały w moim imieniu?" - pisze Czartoryska.

Co ciekawe, jej wersję potwierdza Marian Wolski, były prezes Fundacji Czartoryskich, który w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" oznajmił, że na posiedzeniach Rady Fundacji "Tamarę reprezentował i podpisywał ojciec. On też brał na siebie informowanie jej o terminach posiedzeń".

Reklama

Tamara Czartoryska przytacza również treść maila, jaki w czerwcu 2017 r. miała otrzymać od prezesa Radziwiłła: "Realizujemy plan, w ramach którego powstanie nowa fundacja z siedzibą w Liechtensteinie. Będzie to fundacja rodzinna, której statut będzie zawierał kilka celów dotyczących dziedzictwa rodziny Czartoryskich. Tak naprawdę wszystkie pieniądze przekazane na rzecz tego podmiotu mogą zostać wykorzystane na rzecz beneficjentów, którymi są: Twój ojciec i Josette".

Nie jest tajemnicą, że księżniczka od czasu, gdy do Rady Fundacji weszła druga żona Czartoryskiego, pozostaje skonfliktowana z rodziną. Daje temu wyraz także w oświadczeniu: "Już po sprzedaży kolekcji dzieł sztuki nadal byłam przekonana, że uda mi się przekonać Josette, mojego ojca i Radę, aby zainwestowali wszystkie środki w inicjatywy kulturowe i filantropijne w Polsce. Zapewniano mnie nawet, że tak się stanie. Dziś jest dla mnie jasne, że całe wsparcie i zachęty, jakie otrzymywałam, miały jedynie na celu sprawienie, abym podpisywała uchwały Rady z zebrań, w których nigdy nie uczestniczyłam. Szczególnie wyraźnie w pamięć zapadło mi jedno tego typu zdarzenie: kiedy mój ojciec zmusił mnie na dzień przed moim ślubem, w Lizbonie, w kościele, w którym miałam wyjść za mąż, do podpisania protokołu jednego z posiedzeń pod groźbą niepojawienia się na moim ślubie".

Poza tym córka zarzuca ojcu i macosze pazerność, barwnie opisując ich reakcje po transakcji: "Podczas zebrania fundacji w styczniu 2017 r. mój ojciec głośno oświadczył: Nienawidzę Polski i Polaków i zrobiłem już wystarczająco dużo dla tego narodu. Jego żona odparła wtedy: Polakom nie można ufać i teraz będziemy żyć jak miliarderzy".

Tamara Czartoryska zapowiada też, że jest gotowa zeznawać w tej sprawie. "Nadszedł czas, aby udzielić niezbędnych wyjaśnień oraz umożliwić sądom i organom dochodzeniowym działanie mające na celu doprowadzenie do zwrotu pieniędzy do Fundacji XX. Czartoryskich. To niezbędne do realizacji celów, do których jako rodzina jesteśmy zobowiązani" - podsumowuje.