Śmigłowiec może przewozić 14 żołnierzy i ich sprzęt. Różne jego wersje nadają się do transportu, ewakuacji rannych, operacji bojowych, uderzeniowych i wsparcia akcji specjalnych.

DZIENNIK obserwował pokazy maszyny w czasie Air Show 2007 w Radomiu. Piloci latali tyłem, bokiem, gwałtownie wznosili się pionowo. Kilka dni później prezentowali maszynę i swoje umiejętności na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach. Tam właśnie, w dodatku na pokładzie Black Hawka, spotkali się z reporterką DZIENNIKA.

IZABELA LESZCZYŃSKA: Prędkość, z jaką Black Hawk uniósł się z ziemi, na wielu zrobiła ogromne wrażenie...
VINCENT VANNOORBEECK*: Ten śmigłowiec ma potężny silnik, można wznieść się od razu i bardzo szybko. Początkowo szliśmy w górę z prędkością prawie 900 metrów na minutę. Potem 1400-1500 metrów na minutę. To bardzo agresywna wspinaczka.

Na ile taki manewr przydaje się w czasie misji bojowej?
JIM HAMMEL**: To była tylko prezentacja niesamowitych możliwości maszyny. Z moich doświadczeń bojowych w Iraku pamiętam, że częściej wspinaliśmy się czasie lotu do przodu, kiedy trzeba było bardzo gwałtownie ominąć grupy ptaków lub inne przeszkody, na przykład drzewa. Niekoniecznie inne maszyny w powietrzu, bo je widać, gdy są jeszcze daleko.

A jeśli ktoś strzela? Czy w taki sposób można uciec do góry?
To nie jest najlepsza odpowiedź na strzały, bo maszyna staje się łatwiejszym celem. Czasem lepiej kontynuować szybki lot do przodu i ukryć się za jakąś przeszkodą. Ja tak bym zrobił - zanurkował np. za skałą, ona oddzielałaby mnie od strzelca.

Duże wrażenie na widzach zrobił też lot bokiem.
Nie pokazaliśmy przy nim wszystkiego. W Radomiu lecieliśmy z prędkością 45 węzłów. Zwykle helikoptery latają bokiem szybciej, ale chcieliśmy, aby wszyscy dobrze przyjrzeli się maszynie. W czasie pokazu musieliśmy się trzymać limitów wyznaczonych na czas akrobacji: nachylenie toru na zakręcie mogło wynosić maksymalnie 60 stopni, zanurzenie dziobem - maksymalnie 30 stopni. Na więcej nie pozwalały zasady bezpieczeństwa.

Co najbardziej panu imponuje w tym Black Hawku?
To jest bardzo mocny śmigłowiec, zdolny do przetrwania w każdych warunkach. Skonstruowany tak, by pilot bezpiecznie wrócił do swojej bazy.

Tak trudno go zestrzelić?

Vincent: Jest zabezpieczony przed ostrzałem z ziemi z broni o kalibrze 12,75 mm. Łopaty wirnika wytrzymają ostrzał nawet z broni 23 mm. Jeśli pociski trafią w zbiornik z paliwem - otwory błyskawicznie zasklepią się wokół otworu i nie rozleje się paliwo. Wokół silnika i kabiny dla pilotów jest ochrona kevlarowa, która chroni przed pociskami. Kiedy ruszamy do walki, na podłodze kładziemy jeszcze matę kevlarową, podobną układamy na bokach i to dodatkowo zabezpiecza nas przed ostrzałem. Odłamki niestraszne są przednim szybom kabiny.

Jim: Warto też zwrócić uwagę na to, co najważniejsze w inżynierii - wszystkie elementy kluczowe dla lotu: silniki i instalacje hydrauliczne, umieszczono na górze śmigłowca, dzięki temu maszyna jest odporna na zniszczenie. Ma też podwójny system sterowania. Jeśli stracisz jeden, włącza się drugi.

Ponoć niezwykle ważne są warstwy farb pokrywających kadłub?
Farba na wierzchu jest tak zaprojektowana, że pomaga ochronić się przed bronią nuklearną, biologiczną i chemiczną. Nie pozwala trującym substancjom przykleić się do maszyny, zapobiega skażeniu helikoptera. Piloci też są bardziej bezpieczni, choć oczywiście szybko powinni opuścić skażony teren.

























Vincent Vannoorbeeck* - ppłk rez., przez 11 lat pełnił służbę w armii USA, gdzie ostatnio był dowódcą kompanii obsługi technicznej w 1/160 Pułku Lotniczym Operacji Specjalnych, jako ppłk Gwardii Narodowej brał udział w operacji w Iraku w 2003 roku, obecnie jest pilotem doświadczalnym w Sikorsky Aircraft

Jim Hamel** - przez 20 lat pełnił służbę w Marynarce Wojennej USA, ostatnio służył w 3. Eskadrze Śmigłowców do Zwalczania Okrętów Podwodnych w Jacksonville na Florydzie, pilot doświadczalny firmy Sikorsky Aircraft