Biskup Saad Sirop Hanna został uprowadzony przez terrorystów z Al-Kaidy 15 sierpnia 2006 r. zaraz po tym, jak odprawił mszę św. w parafii, w której był wówczas proboszczem. Więzili go 28 dni. W 2017 r. napisał książkę "Porwany w Iraku", która została przetłumaczona na angielski, szwedzki i polski.
Hierarcha podkreślił, że w czasie swojej niewoli czterokrotnie był nakłaniany przez porywaczy do porzucenia wiary i konwersji na islam. W tym czasie wielokrotnie był bity – także kijami – kopany i poniżany, ale udało mu się pozostać wiernym Chrystusowi.
- Siłę dała mi wiara. To ona trzymała mnie przy życiu przez te 28 trudnych dni, dawała nadzieję, że zostanę uwolniony. Wiara w Boga dała mi także siłę do tego, by dyskutować i spierać się z ludźmi, którzy mnie porwali – mówił. - Były momenty, że Bóg zdawał się odległy, ale nawet wtedy On tam ze mną był. Dawał mi to odczuć na wiele sposobów – zapewnił.
Bp Hanna przyznał, że nie do końca wie, dlaczego ostatecznie został uwolniony. Przez cały czas uwięzienia trwały negocjacje terrorystów ze zwierzchnikiem Kościoła chaldejskiego i jego rodziną, został za niego także zapłacony okup.
- Myślę jednak, że to nie był jedyny powód mojego uwolnienia. Przez ten czas coś się zmieniło w ludziach, którzy mnie uwięzili. Chyba zrozumieli, że porywając mnie, uczynili zło. Sądzę, że ocalenie zawdzięczam przede wszystkim Bożej Opatrzności – ocenił.
Jak zaznaczył bp Hanna, do porwania by nie doszło, gdyby sytuacja chrześcijan w Iraku nie zmieniła się diametralnie po obaleniu reżimu Saddama Husajna w 2003 r. - Rozpoczęła się wówczas wojna domowa o władzę w Iraku między szyitami i sunnitami, a kraj pogrążył się w chaosie – wyjaśnił.
Zdaniem hierarchy przed przewrotem chrześcijanie w Iraku pełnili w społeczeństwie istotną rolę, wielu miało wyższe wykształcenie i zajmowało kierownicze stanowiska.
- Żyliśmy wśród muzułmanów, ale mieliśmy z nimi dobre, sąsiedzkie relacje. Po upadku Husajna do Iraku przyjechało wielu ludzi, którzy nie znali chrześcijan i obawiali się nas. Do społeczeństwa przeniknęli fanatycy, którzy rozpoczęli prześladowania chrześcijan jako najsłabszej grupy, która stała się łatwym celem. Wielu chrześcijan zostało wyrzuconych z pracy, porwanych, zabitych lub wysiedlonych ze swoich domów. Ja także zostałem porwany właśnie dlatego, że byłem chrześcijaninem i księdzem – wyjaśnił.
Dodał, że pogarszająca się sytuacja skłoniła wielu chrześcijan do opuszczenia Iraku. - Przed 2003 r. w Iraku żyło ok. miliona chrześcijan, obecnie mieszka ich ok. 350 tys. Na początku wojny w rejonie Bagdadu, gdzie byłem proboszczem, pracowało 4 księży, a w każdej parafii mieszkało 500-600 chrześcijańskich rodzin. Niedawno musieliśmy zamknąć dwa kościoły, pozostał tylko jeden ksiądz, a liczba chrześcijańskich rodzin spadła z 4 tys. do 400 – poinformował bp Hanna.
Jego zdaniem "chrześcijanie na świecie są brutalnie prześladowani". - W wielu regionach są zmuszani do opuszczenia swoich domów, porywani, w kościołach organizowane są zamachy bombowe. Przykład tego mieliśmy w ostatnich tygodniach na Sri Lance, ale chrześcijanie prześladowani są każdego dnia także w Nigerii, Pakistanie, Afganistanie i w Syrii – podkreślił.
Dodał, że szczególnie ważnym regionem dla chrześcijaństwa jest Bliski Wschód, ponieważ to tam narodził się Jezus Chrystus. - Chrześcijanie są tam od pierwszych wieków i przetrwanie chrześcijan w tym regionie jest bardzo ważne – ocenił. Jednak – jak podkreślił – postępująca w regionie islamizacja społeczeństwa i rozwój ekstremizmu zmuszają chrześcijan do emigracji. - Przetrwanie chrześcijan w krajach muzułmańskich zależy od siły prawa. Oni nie mają broni ani wojska, więc tam, gdzie rząd nie jest w stanie egzekwować prawa, chrześcijanie są prześladowani – stwierdził.
W opinii bpa Hanny prześladowanych chrześcijan można wesprzeć przez modlitwę w ich intencji, a także przez informowanie opinii publicznej na całym świecie o dramacie, który przeżywają. - To pomoże w ustanawianiu w krajach, gdzie trwają prześladowania, prawa, które będzie chroniło chrześcijan, i ogólnie prawa człowieka – zaznaczył.
Zdaniem hierarchy prześladowanym chrześcijanom należy pomagać zarówno w krajach, gdzie trwają prześladowania, aby umożliwić im pozostanie tam, jak i pomagać uchodźcom w osiedlaniu się w krajach Zachodu.
- Chrześcijanom, którzy zdecydowali się pozostać w swoich domach, musimy pomóc poprawić warunki życia. A tym, którzy z ważnych przyczyn wyjechali, powinniśmy pomóc w osiedleniu się tam, gdzie chcą dotrzeć – stwierdził bp Hanna.