Ulica położona jest na obrzeżach miasta. W pobliżu nie ma lasów, ale są gęste zarośla. To właśnie tam pojawił się dzik. Ale zwierzęciu już znudziło się ukrywanie w krzakach. Teraz wyskakuje na ulicę, zagląda na podwórka. Szuka pożywienia. I nie waha się plądrować grządek.

Reklama

"Na widok człowieka odbiega. Robi się jednak coraz bardziej zuchwały" - zauważa Stanisław Morawa, któremu dzik zniszczył ogródek. "Podchodzi coraz bliżej. Nie wiadomo, czy jak naprawdę zgłodnieje, w końcu nie zrobi się agresywny" - zastanawia się mężczyzna.

Jego sąsiad ma inny problem. Dzik nie na żarty przeraził korepetytorkę, która udziela lekcji jego dzieciom. "Kobieta teraz boi się przychodzić" - tłumaczy. "Ja sam czuję się niepewnie, kiedy muszę przejść spory kawałek na przystanek".

Mieszkańcy na razie widzieli tylko jednego osobnika, ale nie wykluczają, że w pobliżu czyha większe stado. O pomoc poprosili straż miejską. Strażnicy przyjechali na własne oczy zobaczyć zwierzę. Obserwowany przez mundurowych dzik był potulny jak baranek. Pokręcił się po okolicy, czmychnął w zarośla i tyle go widziano. Funkcjonariusze postanowili więc, by na razie nie odławiać zwierzaka. Uznali, że nie zagraża ludziom.