Masztów z fotoradarami jest kilkakrotnie więcej niż samych fotoradarów. Prawie nigdy nie wiadomo, gdzie są zainstalowane, dlatego nawet "puste" maszty dość skutecznie zmuszają kierowców do zwalniania przed nimi. Prawie - bo posiadacze antyradarów doskonale wiedzą, że masz jest "pusty" i wciskają gaz do dechy.

Reklama

To właśnie z takimi piratami walczyć ma najnowszy wynalazek policji. Fotoimitator. Urządzenie montowane na "pustych" fotomasztach będzie wysyłać sygnały identyczne z tymi, które emitują prawdziwe fotoradary. Antyradar ostrzeże kierowcę i ten zwolni, choć w rzeczywistości "fotka z mandatem" mu nie grozi.

"Gdy tylko ci drogowi cwaniacy orientowali się, że skrzynka jest pusta, przekazywali tę informację przez CB Radio innym kierowcom" - wyjaśnia RMF Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej.

Na razie - jak dowiedziało się RMF - policja będzie testowała fotoimitatory w Szczecinie i na krajowej "ósemce".

Sprzedawcy antyradarów, których - jak przypomina policja - stosowanie w aucie jest nielegalne, bagatelizują sprawę. "Musieliby zainstalować na masztach to samo co jest w fotoradarach, tylko bez obiektywu. A to nieopłacalne" - tłumaczy Monika Szafrańska ze sklepu z antyradarami i podaje przykład z Austrii: "Szybko okazało się tam, że koszt budowy fotoimitatora jest zbliżony do kosztu budowy fotoradaru".

Szafrańska dodaje, że policja może próbować instalować "tani generatorek", ale ten oszuka tylko stare bądź najtańsze antyradary.