Szpita MSWiA domaga się od prezydenta Lecha Kaczyńskiego zapłacenia rachunków za opiekę medyczną podczas wakacyjnych pobytów głowy państwa w Juracie. Spór dotyczy karetki z załogą, która była przeznaczona do wyłącznej dyspozycji głowy państwa. Rozstrzygnie go warszawski sąd, do którego w najbliższych dniach trafi pozew szpitala.

DZIENNIK dotarł do treści pozwu podpisanego przez dyrektora oraz prawnika z trójmiejskiego szpitala. Wynika z niego, że szykuje się proces, jakiego dotąd w Polsce nie było. Z jednej strony na sądowej ławie zasiądą szefowie gdańskiego szpitala. Ich przeciwnikami - jak sami napisali w pozwie - mają być prezydent Rzeczypospolitej Polskiej oraz przedstawiciele Biura Ochrony Rządu.

"Szpital ma długi, jest w złej kondycji finansowej. Dlatego zapadła tam decyzja, aby domagać się spłaty rachunków co do złotówki" - tłumaczy urzędnik resortu spraw wewnętrznych i administracji.

Kością niezgody jest karetka należąca do szpitala. Kancelaria Prezydenta oraz Biuro Ochrony Rządu domagały się, aby szpital podczas każdego pobytu prezydenta w nadmorskiej Juracie wysyłał tam karetkę reanimacyjną. Wraz z lekarzem i sanitariuszami stała w gotowości przez 24 godz. na dobę. Tylko latem i jesienią 2006 r. było to 71 dni! Z dokładnej statystyki przytoczonej w piśmie procesowym wynika, że było to 33 dni urlopu prezydenta i 38 przedłużonych wypadów weekendowych.

"Koszt wyliczyliśmy na 214 tys. zł. Tylko że tych rachunków nikt nie chce szpitalowi pokryć. Powiększają one straty szpitala" - mówi nasz rozmówca.

Do 2006 r. koszty opieki medycznej prezydenta w Juracie szpitalowi zwracało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Rachunki nie zostały uregulowane jeszcze w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Obecne kierownictwo resortu wywodzące się z Platformy Obywatelskiej nie ma zamiaru ułatwiać życia urzędnikom podległym Lechowi Kaczyńskiemu i zdecydowanie odmówiło zapłacenia rachunków.

Powód jest prosty: zgodnie z prawem koszty leczenia głowy państwa są refundowane w trakcie oficjalnych wizyt. A urlop oraz wypady weekendowe, według wykładni prawników szpitala i resortu, do takich nie należą. Również Kancelaria Prezydenta nie ma zamiaru płacić. Szpital po raz pierwszy o spłatę długu zwrócił się już pod koniec 2006 r. Jednak urzędnicy kancelarii Lecha Kaczyńskiego zdecydowanie odmówili dokonania przelewów.

"Kancelaria nie widzi podstaw ponoszenia kosztów wynikających z przesłanych faktur" - uzasadniła odmowę w czerwcu 2007 r. wicedyrektor zespołu obsługi organizacyjnej prezydenta RP Ewa Wiśniewska. W efekcie dyrekcja gdańskiego szpitala została na lodzie z niezapłaconymi fakturami.

Prezydencki ośrodek w Juracie ukryty na Półwyspie Helskim cieszy się popularnością wśród kolejnych głów państwa. Pierwszy rozsmakował się w nim Aleksander Kwaśniewski. Często spędzał tam wolny czas i przyjmował gości. Podobnie Lech Kaczyński, który oprócz gości takich jak George Bush zaprasza na weekendy również swojego brata.















Reklama