Mieszkańcy Kamiennej Góry, przeszli z centrum miasta do ulicy Jedwabnej, gdzie Bartek mieszkał z mamą i jej konkubentem, który go zabił. Na ulicy zapalili znicze i złożyli kwiaty.

Na czele pochodu szła grupka dzieci. To one przygotowały napisy na transparentach. "Chcieliśmy zaprotestować przeciwko temu, co spotkało Bartka, ale i przeciwko wszystkim dorosłym, którzy biją dzieci" - powiedział PAP 14-letni Mateusz.

Reklama

Jak powiedziała Agnieszka Mastej, współorganizatorka marszu, pochód został zorganizowany, ponieważ mieszkańcy Kamiennej Góry chcieli zamanifestować, iż nie są potworami i nie wszyscy traktują swoje dzieci tak, jak został potraktowany mały Bartek. Apelowała do zgromadzonych, by nie bać się interwencji, gdy słyszymy za ścianą płacz dziecka. "Dziecko może płakać, bo ktoś robi mu krzywdę, ale i dlatego, że coś stało się jego mamie, że ktoś potrzebuje pomocy" - przekonywała mieszkanka Kamiennej Góry.

Godzinę później Bartuś został pochowany na wałbrzyskim cmentarzu. Chłopczyka przyszła pożegnać jego babcia ze strony mamy Irena Ż. oraz ojciec Dariusz K. Babcia przyznała, że wiedziała o biciu Bartka przez jego matkę i konkubenta. "Ale co mogłam zrobić? Gdy zwracałam uwagę córce, to ona zabierała Bartusia i wyjeżdżała do Kamiennej Góry" - mówiła kobieta. Ojciec powiedział natomiast, że kilka razy widział sine ślady na ciele syna, ale matka dziecka twierdziła, że to od upadku z huśtawki.

Reklama

Pobitego 3,5-letniego Bartka przyniosła do szpitala w zeszłą niedzielę matka. Prawdopodobnie chłopiec nie żył od kilku godzin. Lekarze próbowali chłopca reanimować. Bezksutecznie... Bartuś zmarł z powodu obrzęku i krwiaka mózgu oraz krwotoku wewnętrznego w okolicach lędźwiowych. Policjanci byli zszokowani. "Dziecko zostało zmasakrowane" - mówił szef Prokuratury Rejonowej w Kamiennej Górze, Tadeusz Gąsior.

Mariusz V. i Iwona K. są podejrzani o znęcanie się nad chłopcem ze szczególnym okrucieństwem. Ponadto konkubent ma jeszcze zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym, a matka - zarzut nieudzielenia pomocy. Kobiecie grozi do 10 lat więzienia, jej konkubentowi do 12 lat. Oboje nie przyznają się do zarzutów.