Treść apelu zamieścił w środę na swoim profilu w mediach społecznościowych wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej i radny PiS sejmiku pomorskiego Karol Guzikiewicz. Czytamy w nim, że "pracownicy Stoczni i członkowie Solidarności" są "zbulwersowani wandalizmem, jaki nastąpił na placu Solidarności" i jako fundatorzy tablicy wartej 2 tys. zł "wnioskują o odtworzenie tablicy w poprzedniej formie i umieszczenie na murze stoczni" do dnia 31 sierpnia 2020 r.
Pieczę nad placem Solidarności i ulokowanymi na nim obiektami sprawuje Gdański Zarząd Dróg i Zieleni. Rzeczniczka prasowa tej miejskiej spółki Magdalena Kiljan poinformowała PAP, że do władz Gdańska ani do GZDiZ nie wpłynęło dotąd oficjalne pismo od związkowców w tej sprawie.
Powiedziała też, że elementy tablicy, które zachowały się na murze, powinny zostać zdemontowane. Trudno jest mi powiedzieć, jakie będą dalsze kroki – dodała Kiljan.
Do wniosku stoczniowej "S" odniósł się w rozmowie z PAP przewodniczący klubu radnych PiS Kazimierz Koralewski. Stwierdził, że "związku z apelem fundatorów tablicy poświęconej ks. Henrykowi Jankowskiemu" radni PiS wystosują w tej sprawie interpelację do prezydent Dulkiewicz.
Natomiast jesteśmy świadomi, iż apelowanie do uczestników linczu na księdzu prałacie, którzy pośpiesznie, bez wyjaśnienia sprawy, pozbawili nazwy plac jego imienia oraz zażądali demontażu pomnika, jest wołaniem daremnym. Nie usłyszałem do tej pory potępienia ze strony władz miasta dla tego haniebnego czynu – powiedział PAP gdański radny Kazimierz Koralewski.
Wykonana z kamienia niewielka prostokątna tablica przypominająca wkład ks. Henryka Jankowskiego w walkę o wolną i niepodległą Polskę wisiała na murze okalającym plac Solidarności, na którym stoi pomnik Poległych Stoczniowców. Była ona jedną z kilkudziesięciu płyt upamiętniających postaci, które w szczególny sposób włączyły się w działalność opozycji sprzed 1989 r.
O zniszczeniu tablicy zawiadomiła policjantów gdańszczanka, która często bywa w tym miejscu. Jak ustalili funkcjonariusze z KMP w Gdańsku, do dewastacji doszło w nocy 19 czerwca. Sprawca połamał płytę, której fragmenty odpadły od muru przy historycznej Bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej. Zdarzenie zarejestrował monitoring. Mundurowi wciąż szukają osoby, która dokonała tego wandalizmu.
Ks. prałat Henryk Jankowski – wieloletni proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku – zmarł w 2010 r. Był blisko związany z ruchem Solidarności i z opozycją antykomunistyczną w PRL.
W grudniu 2018 r. w "Dużym Formacie", magazynie "Gazety Wyborczej", opublikowano reportaż "Sekret Świętej Brygidy. Dlaczego Kościół przez lata pozwalał księdzu Jankowskiemu wykorzystywać dzieci?", w którym prałat został oskarżony m.in. o seksualną przemoc wobec nieletnich.
W efekcie doniesień prasowych głównie w Gdańsku, ale też w wielu innych miasta Polski, odbyły się protesty przeciwko upamiętnianiu duchownego. Zdewastowano wówczas jego pomnik stojący przy kościele św. Brygidy. Z kolei radni Gdańska zdecydowali się odebrać prałatowi tytuł honorowego obywatela miasta, a nazwę skweru, na którym stał monument, zmienili z "Henryka Jankowskiego" na "Gyddanyzc".