W poniedziałek rano policjanci wyprowadzili księdza i jeszcze jedną osobę z domu zakonnego salezjanów w Poznaniu. Policja poinformowała, że w trakcie prowadzonego tam nabożeństwa nie przestrzegano obowiązku noszenia maseczek i wymaganego dystansu. Siedmioro uczestników nabożeństwa zostało wylegitymowanych. Wyprowadzeni mężczyźni odmówili policjantom podania danych personalnych, odmawiali też wykonywania poleceń funkcjonariuszy.

Reklama

Szef wielkopolskiego NSZZ Policjantów podinsp. Andrzej Szary poinformował we wtorek w przekazanym PAP oświadczeniu, że interwencja policjantów - widoczna na dostępnym w sieci nagraniu z nabożeństwa - była przeprowadzona prawidłowo.

Funkcjonariusze postąpili profesjonalnie i zdecydowanie, zachowując spokój i szacunek do osoby, wobec której podejmowali interwencję. Ich postawa zasługuje na słowa uznania i szacunku. Musi niepokoić fakt, że osoba, która była "duchownym" zachowuje się prowokacyjnie, łamiąc świadomie przepisy prawa, w tym nie podporządkowując się wydanym zgodnie z prawem poleceniom policjantów – poinformował podinsp. Andrzej Szary.

Szef policyjnych związkowców podkreślił, że w dobie walki z epidemią koronawirusa coraz częściej zdarzają się nieodpowiedzialne zachowania wobec policjantów. Zaznaczył, że działania funkcjonariuszy mają na celu ograniczenie pandemii.

Niektóre wpisy w sieci szkalujące działania funkcjonariuszy to przykład zdziczenia i utraty poczucia odpowiedzialności. Związek będzie w takiej sytuacji podejmował działania prawne, aby osoby, które takich czynów się dopuściły, poniosły konsekwencje prawne – podkreślił Szary.

Biuro prasowe wielkopolskiej policji poinformowało w poniedziałek, że funkcjonariusze, interweniujący w domu zakonnym, działali w związku ze zgłoszeniem otrzymanym od samych salezjanów.

Nie było to pierwsze zgłoszenie, na przestrzeni ostatnich miesięcy interwencji było co najmniej kilka. Wobec znacznego zainteresowania opinii społecznej, przebieg działań podjętych przez interweniujących funkcjonariuszy wnikliwie zbada Wydział Kontroli KWP w Poznaniu. Wstępne oceny nie wskazują na nieprawidłowości ze strony funkcjonariuszy – podała policja.

Reklama

Przed sądem w Poznaniu toczy się proces, w ramach którego Towarzystwo Salezjańskie domaga się, by kapłan, którego dotyczyła poniedziałkowa interwencja, opuścił lokal zajmowany przez niego w poznańskim domu zakonnym.

Rzecznik Inspektorii Towarzystwa Salezjańskiego św. Jana Bosko we Wrocławiu ks. Jerzy Babiak poinformował PAP w poniedziałek, że ksiądz, którego dotyczyła interwencja policji nie jest salezjaninem; w 2018 roku został wydalony ze zgromadzenia.

Oznacza to, że bezprawnie zamieszkuje na terenie domu zakonnego przy ul. Wronieckiej w Poznaniu i wbrew naszej woli wprowadza poza klauzurę zakonną obce osoby, przez co w obecnej sytuacji pandemicznej naraża na niebezpieczeństwo zarażenia koronawirusem wszystkich mających prawo tam przebywać - podał rzecznik w przesłanym PAP oświadczeniu.

Jak dodał, ksiądz podlega także karze suspensy; nie wolno mu sprawować sakramentów. Rzecznik zaznaczył, że salezjanie nie mają nic wspólnego z działaniami kapłana oraz z osobami, które wokół siebie gromadzi.

W trosce o nasze bezpieczeństwo będziemy podejmowali działania, które zagwarantują na terenie domu zakonnego przy ul. Wronieckiej w Poznaniu przestrzeganie aktualnie obowiązujących zasad funkcjonowania społecznego w tzw. strefach żółtych i czerwonych - poinformował ks. Jerzy Babiak.

Ksiądz odprawił w poniedziałek kolejną mszę i razem z wiernymi szykował się do nabożeństwa różańcowego. Do środka weszli jednak policjanci i poprosili o dowody osobiste. Nagranie z całego zajścia udostępnił na Twitterze dziennikarz "Gazety Wyborczej" Piotr Żytnicki.

- W tym miejscu gospodarzem jest Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Proszę uklęknąć - powiedział do interweniujących policjantów ks. Woźnicki. Jeden z funkcjonariuszy odpowiedział jednak: Pan nie będzie wydawał mi poleceń. Proszę od pana i każdego z uczestników dowód osobisty.

- Przepraszam, ale pan ma zasłoniętą twarz, więc obawiam się, że wtargnęli do mnie intruzi albo złoczyńcy - kontynuował ksiądz. Duchowny zignorował prośby policjantów, śpiewał z wiernymi pieśni i zaczął odmawiać różaniec. Mundurowi wzięli pod ręce ministranta i wynieśli go z pokoju. Po chwili to samo zrobili również z ks. Woźnickim.

Policję o interwencję poprosili sami salezjanie, którzy poinformowali, że w celi Woźnickiego odbywa się nabożeństwo naruszające rządowe obostrzenia.

Ks. Michał Woźnicki został wykluczony kilka lat temu z zakonu salezjanów. Nałożono na niego suspensę, regularnie łamie jednak zakaz odprawiania mszy św.