Pytana przez PAP o zmianę formuły zgromadzenia, rzeczniczka stołecznego ratusza podkreśliła, że zgodnie z przepisami przejazdu samochodowego nie sposób uznać za zgromadzenie.
Natomiast w sytuacji, w której będzie zorganizowany przejazd samochodowy zajmujący jakiś teren, to zgodnie z przepisami organizator powinien mieć decyzję Biura Polityki Mobilności i Transportu - czyli organu, który zarządza ruchem w Warszawie - na wykorzystanie drogi w sposób szczególny. Procedura uzyskania zezwolenia na wykorzystanie drogi w sposób szczególny zajmuje do 30 dni - w tym momencie, nawet gdyby organizator złożył taki wniosek, to jest mało prawdopodobne, że do środy że wyrobi się ze wszystkimi niezbędnymi formalnościami - tłumaczyła Gałecka.
Jak dodała, jeśli do takiego przejazdu doszłoby bez właściwej decyzji, stanowić on będzie wykroczenie drogowe.
W piątek prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski po zasięgnięciu opinii sanepidu nie wyraził zgody na zorganizowanie 11 listopada Marszu Niepodległości. Podkreślił, że opinia wskazuje na trudną sytuację epidemiczną szczególnie w Warszawie i na Mazowszu.
Wydając decyzję o zakazie Marszu Niepodległości, Trzaskowski powołał się na przepisy Prawa o zgromadzeniach, zgodnie z którymi organ gminy wydaje decyzję o zakazie zgromadzenia nie później niż na 96 godzin przed planowaną datą zgromadzenia, jeżeli jego odbycie może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach. Zapis ten stosuje się również do zgromadzeń cyklicznych.
Na rozpatrzenie czeka złożone przez pełnomocników stowarzyszenia zażalenie na postanowienie sądu I instancji utrzymujące decyzję prezydenta Warszawy.
"W tym roku Marsz Niepodległości będzie zmotoryzowany. Zapraszamy wszystkich patriotów na godz. 14 na rondo Romana Dmowskiego" - napisał na Twitterze Bąkiewicz. Zamieścił też we wpisie oświadczenie Zarządu Stowarzyszenia "Marsz Niepodległości".
"11 listopada to symboliczna data odzyskania przez Polskę niepodległości. Jak co roku zapraszamy wszystkich patriotów do Warszawy, aby wspólnie świętować tę wyjątkową rocznicę w Marszu Niepodległości. W tym roku, mając na uwadze bezpieczeństwo naszych uczestników, a przede wszystkim weteranów, którzy co roku nam towarzyszyli, zdecydowaliśmy się zmienić formułę naszego wydarzenia. 11 listopada zapraszamy wszystkich Polaków do tego, aby przyjechać do Warszawy na rondo Romana Dmowskiego samochodami i motocyklami" - czytamy w oświadczeniu zamieszczonym także na Facebooku stowarzyszenia.
Są pod nim podpisani, oprócz Bąkiewicza, m.in. wiceprezesi stowarzyszenia: Witold Tumanowicz i Tomasz Kalinowski.
"Widzimy się jak co roku o godz. 14. Zachęcamy do oflagowania i przyozdobienia pojazdów barwami narodowymi" - podkreślono w oświadczeniu.
Zaznaczono w nim, że "pomimo krytycznej oceny podejmowanych działań w zakresie zwalczania COVID-19 i wynikających z tego negatywnych reperkusji dla wszystkich Polaków", patriotyzm "to w dużej mierze odpowiedzialność za drugiego człowieka i własną wspólnotę". "Odcinamy się od próby destabilizacji i anarchizacji życia politycznego i społecznego państwa, które w ostatnich tygodniach były podejmowane przez środowiska lewicowe i liberalne" - podkreślili członkowie zarządu stowarzyszenia.
W piątek prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, po zasięgnięciu opinii Sanepidu, nie wyraził zgody na zorganizowanie 11 listopada Marszu Niepodległości. Podkreślił, że opinia wskazuje na trudną sytuację epidemiczną szczególnie w Warszawie i na Mazowszu.
W niedzielę pełnomocnicy Stowarzyszenia Marsz Niepodległości złożyli do sądu apelacyjnego zażalenie na wcześniejsze postanowienie sądu I instancji, który utrzymał decyzję prezydenta Warszawy o zakazie organizacji marszu planowanego na 11 listopada. Zgodnie z przepisami sąd apelacyjny rozpoznaje zażalenie w ciągu 24 godzin od dostarczenia akt sprawy.
Sprawa dotyczy decyzji wydanej w piątek przez prezydenta Warszawy. Organizatorzy Marszu Niepodległości odwołali się od tej decyzji do Sądu Okręgowego w Warszawie. W sobotę sąd ten oddalił odwołanie i tym samym utrzymał zakaz organizacji marszu. Postanowienie sądu jest nieprawomocne. W niedzielę po południu pełnomocnik Stowarzyszenia Marsz Niepodległość Adam Janus poinformował, że złożył do sądu apelacyjnego zażalenie na postanowienie sądu okręgowego.
Marsz Niepodległości jest zarejestrowany jako zgromadzenie cykliczne, jednak obecne przepisy zakazują organizacji zgromadzeń liczących więcej niż 5 osób. O powtrzymanie się od organizacji marszu apelował m.in. premier Mateusz Morawiecki.
Gliński: Najważniejsze jest to, żebyśmy pamiętali, co nas łączy
Wicepremier Gliński pytany na antenie Polskiego Radia 24 o tegoroczne obchody Narodowego Święta Niepodległości wskazał, że "najważniejsze jest to, żebyśmy pamiętali, co nas łączy i co jest najważniejsze dla naszej wspólnoty".
Jak mówił, "nie różne przemijające mody czy jakieś awantury ideologiczne, próby podważania polskiej tradycji i polskiej tożsamości są istotne, istotne jest to, co nas konstytuuje jako naród". Dalej na świecie wspólnoty polityczne istnieją przede wszystkim, jako narody. Spójrzmy na te największe, najmocniejsze narody, o których najgłośniej, jak one dbają o swoje tradycje, o swoje symbole i o swoje interesy w gruncie rzeczy - zwrócił uwagę minister kultury.
Pytany o to, jak przyjął decyzję organizatorów Marszu Niepodległości o tym, że tegoroczny marsz odbędzie się w formie "rajdu" ulicami Warszawy, odpowiedział: "przyjąłem to bardzo pozytywnie". Wydaje mi się, że to jest bardzo pozytywna decyzja, taka w której widzę wielką odpowiedzialność. Mamy pandemię, która jest rozszalała, mamy tysiące zachorowań dziennie, polskie państwo jest przygotowane, polska służba zdrowia jest przygotowana i walczy z tą pandemią, (…) udaje nam się obronić system zdrowia i najsłabszych w społeczeństwie. Ale pandemia jest potworna, jest szalenie zagrażająca i w związku z tym, nieodpowiedzialne zachowania w przestrzeni publicznej są bulwersujące - mówił minister kultury.
Zaznaczył, że rozumie, iż "bardzo trudno było organizatorom zrezygnować z tej tradycyjnej formy".
W jego ocenie organizatorzy "zachowali się bardzo odpowiedzialnie, właśnie w imię wartości nadrzędnej". Ja bym powiedział, że w imię miłości do Polski. To właśnie miłość do Polski tych patriotów, którzy organizują te marsze spowodowała, że przyjęli taką formę, która jest bardziej bezpieczna w okresie pandemii - wskazał szef resortu kultury.