Wykonanie przez nią piosenki "Satisfaction" w stroju zakonnicy i z czerwoną podwiązką zszokowało wielu widzów. Anna Mucha naraziła się na zarzuty, że obraża uczucia religijne. Aktorka ostrą ripostę zamieściła później na swoim blogu i wybuchł skandal.

Reklama

>>>Skandal po występie w habicie

"Jeśli mnie miało by coś obrazić (ba! obraża mnie! moje uczucia religijne, gwałci sic! przekonania moralne i burzy ład społeczny!), jeśli miało by mnie coś poruszyć, to zapewne jest to arcybiskup Paetz, który ma pełne prawo zaśpiewać <I can't get no satisfaction>, pod warunkiem wszakże, że wystąpiłby z grupką małych chłopców. Taki Paetz Show Boys... A za chór towarzyszyłyby mu władze kościelne, tak niechętnie zabierające głos w w/w przypadku" - napisała Mucha.

>>>Czy papież wybaczy arcybiskupowi?

Teraz skandalistka przeprasza, bo chyba zdała sobie sprawę, że posunęła się za daleko, a cała sprawa mogłaby się skończyć w sądzie. Pełna skruchy Anna Mucha pisze na swoim blogu osobiście do arcybiskupa Paetza:

"Szanowny Arcybiskupie, chciałabym przeprosić, za niefortunne i błędne podanie Pana przykładu na dowód na pedofilię w Kościele. Chciałabym przeprosić, choć nie można zaprzeczyć, że takie przypadki miały/mają miejsce... Kieruję swoje przeprosiny bezpośrednio do Pana ponieważ jak mi wyjaśniono, (dziękuje za maile i zwrócenie uwagi) Pańska &lt;sprawa&gt;, dotyczyła osób dorosłych, a nie małoletnich. A seks między osobami pełnoletnimi, przy obopólnej zgodzie to już nie moja (nasza) sprawa. Złamanie zasady celibatu pomijam, bo wg. mnie to także Pańska prywatna sprawa... oskarżany jest Pan o molestowanie, które owszem napawa mnie odrazą i jest karygodne, ale mylenie tego z pedofilią jest dużym nadużyciem. Dlatego jeszcze raz bardzo przepraszam. I niech to będą ostatnie słowa w tej sprawie...".