Pod koniec maja Sejm powołał dr. Nawrockiego - dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku - na stanowisko prezesa IPN. Aby objąć stanowisko, wybór Sejmu musi jeszcze poprzeć Senat.

Reklama

1 czerwca Nawrocki został powołany na stanowisko wiceprezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Nominacja nie ma wpływu na procedurę parlamentarną dotyczącą wyboru nowego szefa IPN i - jak wynika z informacji Polskiej Agencji Prasowej - ma pozwolić Nawrockiemu na poznanie prac Instytutu w centrali.

Propozycja Jarosława Szarka

W Programie Pierwszym Polskiego Radia Nawrocki tłumaczył, że na emeryturę przechodził dotychczasowy wiceprezes IPN Jan Baster i że obecny szef IPN Jarosław Szarek zaproponował mu, by już teraz realizował część zadań na pograniczu Instytutu i Muzeum II Wojny Światowej.

Reklama

Nawrocki poinformował, że jako wiceprezes będzie odpowiadać za realizację międzynarodowego projektu "Szlak Nadziei" opowiadającego o losach cywilów i żołnierzy armii gen. Władysława Andersa. Fundamentem projektu stała się akcja Muzeum "Fighting and Suffering", którą robiliśmy razem z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Moje pierwsze zadanie jako wiceprezesa IPN będzie polegało na wytworzeniu synergii między Muzeum a Instytutem, a także nawiązaniu współpracy z MSZ i potencjalnie innymi instytucjami, które mają ciekawe eksponaty dotyczące armii Andersa, aby zrobić podobną akcję na całym świecie przypominającą o polskim wkładzie w wolną Europę - powiedział dyrektor Muzeum.

Przegrana w Senacie? "Będę przekonywał"

Reklama

Pytany, czy obawia się przegranej w Senacie, zaznaczył, że nie ma o to obaw. Liczę, że senatorowie będą gotowi do konstruktywnej dyskusji. Jeśli do takiej mnie zaproszą, będę ich przekonywał, by oddali na mnie swoje głosy - stwierdził.

Na uwagę, że kluczowe może być stanowisko PSL, który oczekuje, że nowy szef IPN dokończy proces związany z rehabilitacją Wincentego Witosa i wszystkich skazanych w tzw. procesie brzeskim, Nawrocki podkreślił, że Witos był jednym z ojców polskiej niepodległości i zasługuje na ważne miejsce w narodowej pamięci.

Jeśli chodzi o kwestie prawne, pion śledczy IPN musiałby dokonać kwalifikacji prawnej procesu brzeskiego i ująć to w przepisy pozwalające na dokonanie takiej rewizji. Ja dziś nie jestem w stanie powiedzieć, jak to wygląda podług kwalifikacji prawnej - przyznał Nawrocki.

Zadeklarował, że z wielką przyjemnością spotka się z posłami i senatorami PSL. Czekam na wyznaczenie terminu spotkania. Z przyjemnością porozmawiam też, co jeszcze IPN może zrobić dla upamiętnienia ruchu ludowego. Kwestie prawne, które podnoszą przedstawiciele PSL, powinny być bardzo szczegółowo przeanalizowane. Teraz jako wiceprezes Instytutu mogę oficjalnie porozmawiać o tym z dyrektorem Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN. Z całą pewnością zwrócę się o taką kwalifikację prawną - zapowiedział kandydat na szefa IPN.

Dodał, że wyjdzie z propozycją spotkania ze wszystkimi senatorami.

Wizja rozwoju IPN

Pytany o wizję rozwoju IPN, Nawrocki odparł, że będzie kontynuował dotychczasowe prace badawcze i wydawnicze Instytutu. Zamierzam też poszerzyć przede wszystkim ofertę wydawniczą o klasykę międzynarodową, którą należy przełożyć na język polski, choćby w kontekście infiltracji Stanów Zjednoczonych przez komunistów. Myślę, że zasługujemy też na pełen katalog niemieckich zbrodni w czasie II wojny światowej, który powinien być opisany jako monografia naukowa, ale też seria albumów przełożonych na wszystkie języki kongresowe. Świat powinien dowiedzieć się o skali zbrodni niemieckich i sowieckich w czasie II wojny światowej. Myślę, że to jest często przyczyną nieporozumień geopolitycznych i politycznych - wskazał.

Jako jeden z priorytetów wymienił też badanie, poszukiwanie, ekshumowanie i identyfikowanie polskich bohaterów narodowych, nie tylko żołnierzy podziemia antykomunistycznego. Dodał, że poprzez powołanie biura nowoczesnych technologii chciałby wprowadzić IPN w XXI wiek.

Odpowiadając na zarzuty o upolitycznienie IPN, Nawrocki stwierdził, że takie opinie są odległe od prawdy i nie stoją za nimi żadne argumenty. Postulaty likwidacji Instytutu określił jako niegroźne, bo niemożliwe do realizacji w tej kadencji Sejmu i przy prezydenturze Andrzeja Dudy. Jak mówił, byłyby jednak potencjalnie groźne przy ewentualnej zmianie politycznej.