Kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już w najbliższą niedzielę. W całej Polsce, i nie tylko, wolontariusze będą zbierać pieniądze na sprzęt do wczesnego wykrywania nowotworów u dzieci.

Reklama

Jednak organizatorzy finału poza Warszawą mają twardy orzech do zgryzienia. Okazało się bowiem, że sztaby regionalne nie mają zezwolenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na prowadzenie publicznych licytacji - pisze "Polska". Resort twierdzi, że fundacja prosiła tylko o pozwolenia na zbiórkę i z niej tylko może czerpać profity.

"MSWiA utrudnia życie organizacjom pozarządowym" - uważa Jerzy Owsiak, pomysłodawca Orkiestry. Zastrzega przy tym, że licytacje zawsze były rozliczane bardzo skrupulatnie i nigdy nie budziły zastrzeżeń. Wysłał jednak do sztabów instrukcję, jak obejść zakaz MSWiA. Radzi m.in., by wolontariusze Orkiestry tylko kontaktowali osoby sprzedające i kupujące przedmioty, z których zysk ma wpłynąć na konto WOŚP.

Nie przekonuje to Tomasza Balcerka, szefa sztabu w Piotrkowie. "Fundacja poniesie porażkę, bo z aukcji w naszym amfiteatrze zbieraliśmy nawet do 10 tys. zł. Nie wyobrażam sobie, by ściągnąć na scenę wszystkich właścicieli licytowanych przedmiotów, a samemu występować w roli pośrednika między nimi a kupującymi" - mówi.

Podobnie uważa Katarzyna Świgost, szefowa sztabu w Gdańsku-Wrzeszczu: "W takiej sytuacji obawiam się, że wielu darczyńców może się wycofać. Zdenerwują się, jeśli okaże się, że muszą osobiście się fatygować na aukcję".