"Koledze przede mną złamała się igła. To ten diler mówi: <Pobiegnę, przyniosę nową>. My na to: <E, kurna, daj spokój, może jutro>. Palec boży. Nigdy nie spróbowałem dragów" - wyznaje "Super Expressowi” jeden z największych polskich społeczników.

Reklama

A jak bawił się w dzieciństwie Jerzy Owsiak? "Wiązało się sznurkiem drzwi sąsiadów, waliło w nie, uciekało. Albo rzucało się worek cementu do zsypu, aż cały 8-piętrowy budynek był biały”. Twórca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zdradza również, że razem z kolegami bawił się w opluwanie jadących samochodów, a nawet... dziewczyn.

Szkolne życie Owsiaka też nie było usłane różami. Jednak - jak opowiada - wrodzony spryt pozwalał mu uniknąć kary niemal za każdą złapaną "dwóję". Jak to robił? Wmawiał rodzicom, że… to nauczyciel się pomylił i wpisał ocenę w jego rubryce, zamiast w sąsiedniej, należącej do kolegi.

Dyrygent WOŚP zastrzega jednak: "Nie byłem chuliganem, który ma kłopoty z prawem. Ojciec zawsze mówił: <Jak złamiesz prawo, to ci nie daruję>. I dobrze mówił” - dodaje Jerzy Owsiak.