Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, policjanci oraz prokuratura pracują na miejscu katastrofy w Chrcynnie (woj. mazowieckie). Zginęło w niej pięć osób, a osiem zostało rannych.
W poniedziałek doszło do wypadku lotniczego w Chrcynnie w pow. nowodworskim (Mazowieckie). Samolot Cessna podczas lądowania w złych warunkach atmosferycznych uderzył w hangar, w którym schroniły się osoby.
"Na miejscu pracują policjanci KPP w Nowym Dworze, WRD KSP, OPP Warszawa, LK KSP, prokurator i PKBWL. Wcześniej w działaniach ratunkowych udział brali, oprócz Państwowej Straży Pożarnej, również LPR oraz liczne załogi karetek pogotowia ratunkowego. Niestety 5 osób zginęło" - poinformowała na Twitterze stołeczna policja.
W akcji wzięły udział cztery śmigłowce
Rzeczniczka Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Warszawie Justyna Sochacka powiedziała PAP, że w akcji po wypadku brały udział cztery śmigłowce LPR - z Warszawy, Płocka, Olsztyna i Sokołowa Podlaskiego. Sochacka wyjaśniła, że śmigłowcami do szpitali w Warszawie zabrano dwóch mężczyzn w wieku ok. 40 lat; jednego z urazem klatki piersiowej, drugiego z urazem czaszkowo-mózgowym.
Według ratowniczki medycznej Izabelli Gulajskiej 8 osób rannych trafiło do szpitali w Warszawie, Ciechanowie i Płońsku.
Wcześniej służby informowały o ośmiu osobach rannych i kilkunastu poszkodowanych. Wszystkie ranne osoby trafiły do szpitali. Wśród poszkodowanych jest około 6-letni chłopiec, który na terenie lotniska przebywał z mamą. Monika Nowakowska-Brynda dodała na miejscu wciąż pracują strażacy zabezpieczający miejsce katastrofy.
W samolocie nie było czarnej skrzynki
Monika Nowakowska-Brynda z Komendy Głównej wskazała, że ofiary to m.in. osoby, które schroniły się w hangarze przed złymi warunkami atmosferycznymi. Wiadomo, że każdy człowiek, który wie o tym, że zbliża się burza będzie szukał schronienia w bezpiecznym miejscu. Niestety, ten hangar się takim nie okazał - powiedziała.
Sprecyzowała, że w samolocie leciało trzech pilotów, jeden z nich zginął, jeden został ranny, a jeden nie odniósł obrażeń. Pytana o to, czy przyczyną katastrofy mogła być pogoda, odparła, że jako przypuszczalną przyczynę możemy podawać warunki meteorologiczne.
RMF FM z kolei podaje, że w samolocie, który runął na hangar, nie było czarnej skrzynki.
"Za wcześnie, by mówić o przyczynach wypadku"
Rzecznik Komendanta Stołecznego Policji nadkom. Sylwester Marczak poinformował podczas konferencji prasowej, że "części osób udzielono pomocy na miejscu i oddaliły się od miejsca zdarzenia". "Przed służbami jest kilkanaście godzin pracy. Na miejscu są przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych" - przekazał Marczak.
Pytany o przyczyny wypadku, zaznaczył, że na ten moment jest jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić. Komisja, która pracuje na miejscu również będzie miała kluczowe znaczenie, jeżeli chodzi o wyjaśnienie okoliczności zdarzenia - zaznaczył.
Ranni trafili do okolicznych szpitali
Oficer Prasowy Komendanta Powiatowego PSP w Nowym Dworze Mazowieckim mł. kpt. Paweł Plagowski wyjaśnił, że ze strony Straży Pożarnej na miejscu zadysponowano 16 zastępów. Były to w zdecydowanej większości zastępy z powiatu nowodworskiego, z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej nr 8 w Warszawie, Sekcja Ratownictwa Medycznego. Na miejsce zadysponowano ok. 60 ratowników, którzy w pierwszej fazie skupili się na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, zabezpieczeniu wraku samolotu oraz obiektu, w który uderzył samolot. Działania polegały również na udzieleniu kwalifikowanej pomocy, na współpracy z zespołem ratownictwa medycznego z policją - wyjaśnił Plagowski.
Wicewojewoda mazowiecki Sylwester Dąbrowski zaznaczył, że poszkodowani w wypadku są w tym momencie prawdopodobnie operowani w szpitalach w Płońsku, w Ciechanowie i Warszawie. Minister zdrowia Adam Niedzielski zapewnił na Twitterze, że w związku z wypadkiem lotniczym w Chrcynnie służby podległe resortowi zdrowia pracują w trybie ekstraordynaryjnym.
W poniedziałek w nocy przy wjeździe do miejscowości stoi kilkanaście policyjnych radiowozów oraz wozy strażackie. Straż pożarna oświetla teren policjantom pracującym na miejscu. Teren jest zabezpieczony taśmą, policja nie wpuszcza nikogo na miejsce wypadku. Z drogi widać jedynie ogon samolotu wystający z budynku.
Autor: Aleksandra Kuźniar